Odchodzi ze swej partii, bo stała się 'zbyt radykalna'
Przywódca i założyciel EDL - skrajnie prawicowego, słynącego z brutalnych, rasistowskich protestów ugrupowania - ogłosił, że opuszcza swoją organizację, bo stała się 'zbyt radykalna'.
Reklama
Reklama
Wraz z liderem Tommym Robinsonem, którego prawdziwe nazwisko brzmi Stephen Lennon, z organizacji odszedł inny jej przywódca Kevin Carroll. Do odejścia z Angielskiej Ligi Obrony (EDL) nakłonił ich zespół Quilliam Foundation, ośrodka badawczego walczącego z ekstremizmem, założonego przez byłych dżihadystów.
Robinson wyjaśnił, że zdecydował się odejść z EDL, ponieważ nie był w stanie kontrolować ekstremistów w swojej własnej organizacji. "Długo zastanawiałem się nad tą decyzją. I muszę przyznać, że o ile manifestacje pozwalały nam się do pewnego momentu rozwijać, o tyle teraz nie są już produktywne" - ogłosił Robinson w komunikacie. "Zdaję sobie sprawę, że skrajna prawica niesie pewne zagrożenia i że ideologia islamistów musi być zwalczana poprzez idee i praktyki demokratyczne" - dodał.
EDL zyskał szczególnie ponurą reputację, gdy sprawca masakry na norweskiej wyspie Utoya Anders Behring Breivik pochwalił się kontaktami z tym ugrupowaniem. Breivik powoływał się też na EDL w swych bełkotliwych manifestach.
Robinson odciął się od powiązań z Breivikiem, którego nazwał w wywiadzie udzielonym Reuterowi "szaleńcem". EDL przedstawia się jako ugrupowanie, które jest przeciwne radykalnemu islamowi, ale pokojowo usposobione. To nie zmienia faktu, że wszelkie protesty organizowane przez EDL przeradzają się w burdy i zamieszki organizowane zazwyczaj w dzielnicach imigrantów.
Wczoraj w wywiadzie dla BBC Robinson oznajmił, że nadal chce walczyć z islamskim radykalizmem, ale "nie chce być przywódcą rewolucji antymuzułmańskiej".
Współzałożyciel Quilliam Foundation Maajid Nawaz poinformował w komunikacie, że "jest to cenny moment" dla jego zespołu. "Udało nam się pokazać, że Wielka Brytania jest w stanie zjednoczyć się w walce z ekstremizmem, niezależnie od politycznych poglądów i mamy nadzieję, że będziemy mogli nadal wspierać Tommy'ego (Robinsona) i Kevina (Carrolla) w ich opozycji wobec islamizmu i neonazizmu" - napisał Nawaz.
Robinson był kilkakrotnie aresztowany, a we wrześniu zatrzymano w Londynie 160 osób podczas manifestacji zorganizowanej przez EDL. Na ulice wysłano wówczas 3 tys. policjantów, by opanować tłum.
Robinson wyjaśnił, że zdecydował się odejść z EDL, ponieważ nie był w stanie kontrolować ekstremistów w swojej własnej organizacji. "Długo zastanawiałem się nad tą decyzją. I muszę przyznać, że o ile manifestacje pozwalały nam się do pewnego momentu rozwijać, o tyle teraz nie są już produktywne" - ogłosił Robinson w komunikacie. "Zdaję sobie sprawę, że skrajna prawica niesie pewne zagrożenia i że ideologia islamistów musi być zwalczana poprzez idee i praktyki demokratyczne" - dodał.
EDL zyskał szczególnie ponurą reputację, gdy sprawca masakry na norweskiej wyspie Utoya Anders Behring Breivik pochwalił się kontaktami z tym ugrupowaniem. Breivik powoływał się też na EDL w swych bełkotliwych manifestach.
Robinson odciął się od powiązań z Breivikiem, którego nazwał w wywiadzie udzielonym Reuterowi "szaleńcem". EDL przedstawia się jako ugrupowanie, które jest przeciwne radykalnemu islamowi, ale pokojowo usposobione. To nie zmienia faktu, że wszelkie protesty organizowane przez EDL przeradzają się w burdy i zamieszki organizowane zazwyczaj w dzielnicach imigrantów.
Wczoraj w wywiadzie dla BBC Robinson oznajmił, że nadal chce walczyć z islamskim radykalizmem, ale "nie chce być przywódcą rewolucji antymuzułmańskiej".
Współzałożyciel Quilliam Foundation Maajid Nawaz poinformował w komunikacie, że "jest to cenny moment" dla jego zespołu. "Udało nam się pokazać, że Wielka Brytania jest w stanie zjednoczyć się w walce z ekstremizmem, niezależnie od politycznych poglądów i mamy nadzieję, że będziemy mogli nadal wspierać Tommy'ego (Robinsona) i Kevina (Carrolla) w ich opozycji wobec islamizmu i neonazizmu" - napisał Nawaz.
Robinson był kilkakrotnie aresztowany, a we wrześniu zatrzymano w Londynie 160 osób podczas manifestacji zorganizowanej przez EDL. Na ulice wysłano wówczas 3 tys. policjantów, by opanować tłum.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama