Nowy trend: Pracują w Niemczech, mieszkają w Polsce
Jak wynika ze statystyk niemieckiej agencji pracy tymczasowej Ranstad, aż 99 proc. osób, które szukają zatrudnienia w Saksonii i w graniczącej z Polską Brandenburgii, wybiera codzienne dojazdy do pracy. Wszystko po to, żeby mieszkać z rodziną w Polsce - informuje Interia.
Nowy trend to efekt wciąż utrzymujących się sporych różnic w zarobkach między Polską a Niemcami.
Do biura agencji w przygranicznym Goerlitz najczęściej zgłaszają się Polacy w wieku od 22 do 30 lat. Mają kwalifikacje zawodowe i liczą na szybki zarobek u zachodniego sąsiada.
20-letni Stefan Polonis pracuje w niemieckiej fabryce jako pomocnik produkcji. Jego stawka to 9,27 euro brutto na godzinę. To minimum, jakie Randstad płaci pracownikom niewykwalifikowanym.
Polak przez sześć dni w tygodniu dojeżdża po 35 km z rodzinnej miejscowości do zakładu w Niemczech. 20-latek, który nie pracuje w swoim zawodzie i poniżej kwalifikacji, wyjaśnia, że to na razie "finansowo i tak najlepsza opcja", bo płace po naszej stonie granicy są zbyt niskie.
"Obecne zajęcie traktuję jako możliwość zdobycia doświadczenia, a okresowa emigracja zarobkowa nie wchodzi w grę" - tłumaczy Stefan Polonis.
Rocznie do oddziału Randstad w Goerlitz zgłasza się przeciętnie 500 Polaków na rozmowę kwalifikacyjną. Z doświadczenia agencji wynika, że w regionie przygranicznym większe szanse na pracę mają Polacy z mniejszymi kwalifikacjami zawodowymi.