Mężczyzna kłamał, że stracił bliskich w Grenfell Tower. Grozi mu więzienie
Funkcjonariusze ustalili, że rzekoma ofiara pożaru Grenfell Tower mieszka w Bromley, 20 km od miejsca tragedii, nie ma ani żony, ani dziecka. Policja nie podała tożsamości i narodowości naciągacza - informuje "The Independent".
Mężczyzna wpadł, ponieważ podawał różne wersje wydarzeń. W końcu funkcjonariusze po rozmowach z osobami, które istotnie mieszkały pod wskazanym przez niego adresem, doszli, iż 52-latek kłamie.
To już druga osoba aresztowana w związku z pożarem w zachodnim Londynie. Wcześniej do aresztu trafił 43-latek, który robił zdjęcia martwym w pożarze i publikował je w mediach społecznościowych.
W tragedii, do której doszło w nocy 14 czerwca, zginęło co najmniej 80 osób. Sześciomiesięczne martwe niemowlę, znalezione w ramionach matki na klatce schodowej Grenfell Tower, to najmłodsza ofiara pożaru. Dziewczynka zmarła w wyniku zaczadzenia.
Bezpośrednią przyczyną pożaru Grenfell Tower była uszkodzona lodówka. W związku z pożarem Grenfell Tower policja rozważa postawienie zarzutów nieumyślnego spowodowania śmierci. W śledztwie chodzi zarówno o naruszenie ogólnych zasad bezpieczeństwa, jak i zasad bezpieczeństwa przeciwpożarowego.