Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Manchester City zdemolował Southampton

Manchester City zdemolował Southampton
Mimo wysokiego zwycięstwa szkoleniowiec "The Citizens" nie był do końca zadowolony z postawy swoich piłkarzy. (Fot. Getty Images)
Piłkarze Manchesteru City rozgromili Southampton FC 6:1 w meczu 11. kolejki ekstraklasy Anglii i umocnili się na prowadzeniu w tabeli. O dwa punkty wyprzedzają Chelsea Londyn i Liverpool.
Reklama
Reklama

Czołowa trójka pozostaje niepokonana, ale to obrońcy tytułu sprawiają w ostatnich tygodniach najlepsze wrażenie. Kanonadę na Etihad Stadium rozpoczęło już w szóstej minucie samobójcze trafienie holenderskiego obrońcy "Świętych", w kadrze których zabrakło Jana Bednarka, Wesleya Hoedta. Kolejne dwa gole w krótkim odstępie czasu uzyskali Argentyńczyk Sergio Aguero i Hiszpan David Silva.

Festiwal strzelecki gospodarzy przerwał po pół godzinie gry Danny Ings, który wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na nim bramkarza Edersona. Brazylijczyk był niepokonany w Premier League przez 689 minut. Wcześniej gola puścił w 30. minucie meczu z Newcastle United, który odbył się 1 września.

Jeszcze przed przerwą na 4:1 podwyższył Raheem Sterling. Ten sam zawodnik w 67. minucie zdobył piątą bramkę dla podopiecznych trenera Josepa Guardioli, a wynik ustalił tuż przed końcowym gwizdkiem Leroy Sane. Niemiec trafił do siatki z 15 m i była to największa odległość, z jakiej w niedzielę mistrzowie kraju strzelili gole.

Mimo wysokiego zwycięstwa szkoleniowiec "The Citizens" nie był do końca zadowolony z postawy swoich piłkarzy. "Miło, że wysoko wygraliśmy i prowadzimy w tabeli, ale trzeba mieć świadomość własnych braków. W defensywie momentami brakowało nam stabilności i spokoju. Gdy rywale zbliżali się pod nasze pole karne, to zbyt często miałem obawy, że możemy stracić bramkę" - przyznał Guardiola i dodał, że takie sytuacje lepsi przeciwnicy, np. w Champions League, mogliby wykorzystać.

Aguero po siódmym golu w sezonie prowadzi w klasyfikacji strzelców wspólnie z Belgiem Edenem Hazardem z Chelsea i Gabończykiem Pierre-Emerickiem Aubameyangiem z Arsenalu Londyn. Większe wrażenie wywarła jednak na obserwatorach postawa Sterlinga, który do dwóch bramek dodał dwie asysty. "Jest w niesamowitej formie. Szybki, sprytny, skuteczny, walczący, agresywny. Niezależnie od miejsca w drugiej linii, króluje w tej formacji. Trudno wymagać od niego czegoś więcej niż w tej chwili pokazuje na boisku" - powiedział o Sterlingu hiszpański trener.

Manchester City ma 29 pkt i o dwa wyprzedza Chelsea i Liverpool.

Londyńczycy w derbach stolicy pokonali wczoraj Crystal Palace 3:1, choć nie przyszło im to łatwo. Wynik w 32. minucie otworzył Alvaro Morata, a krótko po przerwie wyrównał Andros Townsend. Hiszpański napastnik "The Blues" dał im ponownie prowadzenie w 65. minucie, a po chwili jego rodak Pedro ustalił rezultat meczu, w którym gospodarze posiadali piłkę przez 74 proc. czasu gry.

Liverpool w spotkaniu zapowiadanym jako hit kolejki zremisował w sobotę w Londynie z Arsenalem 1:1. Goli było mało, ale gra toczyła się w szybkim tempie, nie brakowało okazji, bramkarskich parad i kontrowersji - zwłaszcza w pierwszej połowie, kiedy do siatki gospodarzy trafił Senegalczyk Sadio Mane, ale sędzia liniowy dopatrzył się pozycji spalonej. Z powtórek telewizyjnych wynikało, że niesłusznie.

Goście i tak pierwsi uzyskali bramkę - w 61. minucie prowadzenie dał im James Milner, oddając strzał z kilkunastu metrów po tym, jak obrona gospodarzy wybiła piłkę z własnej "szesnastki". Jednak w 82. minucie sprytnie zachował się Francuz Alexandre Lacazette, który z bocznej części pola karnego posłał piłkę obok próbującego go zablokować brazylijskiego bramkarza "The Reds" Alissona.

"Kanonierzy" z 23 pkt zajmują piątą pozycję, a przed nimi jest mający punkt więcej Tottenham Hotspur, który w tej kolejce wygrał na wyjeździe z Wolverhampton Wanderers 3:2, choć po godzinie gry prowadził już 3:0.

Z kolei Manchester United pokonał na wyjeździe AFC Bournemouth 2:1, zdobywając decydującą bramkę w doliczonym przez arbitra czasie gry. "Mam największe szczęście ze wszystkich trenerów w lidze angielskiej" - powiedział po meczu trener zwycięzców Jose Mourinho.

Portugalski szkoleniowiec nie miał jednak na myśli okoliczności zdobycia zwycięskiej bramki, ale to, że jego zespół nie przegrywał wysoko po pierwszej połowie.

"Bournemouth mogło zdobyć pięć, może nawet sześć bramek. Graliśmy fatalnie w defensywie, a mówiąc to nie mam na myśli jedynie obrońców, ale cały zespół" - podkreślił.

"Wisienki", których rezerwowym bramkarzem jest Artur Boruc, prowadzenie objęły już w 11. minucie po golu Calluma Wilsona. W 35. wyrównał Francuz Anthony Martial, a Marcus Rashford zapewnił "Czerwonym Diabłom" trzecią wygraną w ostatnich czterech meczach.

W tabeli ekipa Bournemouth jest szósta, United plasują się tuż za nią, choć obie mają po 20 pkt.

West Ham United Łukasza Fabiańskiego wygrał u siebie z Burnley 4:2. Polski bramkarz przy obu straconych golach nie miał wiele do powiedzenia. Najpierw skapitulował w sytuacji na sam z Islandczykiem Johannem Gudmundssonem, a następnie po precyzyjnym strzale głową Nowozelandczyka Chrisa Wooda. Dla "Młotów" dwa gole zdobył Brazylijczyk Felipe Anderson, a po jednym dołożyli Austriak Marko Arnautovic i Meksykanin Javier Hernandez.

To było dopiero trzecie zwycięstwo West Hamu w tym sezonie. W tabeli z 11 pkt londyńczycy sklasyfikowani są na 13. pozycji.

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 17.05.2024
    GBP 4.9790 złEUR 4.2685 złUSD 3.9363 złCHF 4.3302 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama