Londyńczycy murem za Uberem. Sprzeciwiają się decyzji TfL
Eksperci od social media przeanalizowali w sumie 51 tys. wpisów i konwersacji na Facebooku, Twitterze oraz Instagramie. Pierwsze wnioski wykazały, że z pozoru zwykła decyzja miała dużo większy wpływ na mieszkańców Londynu, niż początkowo przypuszczano.
Badanie wykazało, że dla wielu mieszkańców stolicy Uber jest podstawowym środkiem transportu - takim jak metro czy autobus. Drugą grupą są ci, którzy uważają Ubera za jedyną możliwość powrotu nocą z imprezy.
"Nie ma wątpliwości co do tego, że londyńczycy zdecydowanie nie popierają decyzji Transport for London" - poinformowali przedstawiciele Impact Social.
W sumie oszacowano, że przeciwnych odebraniu licencji jest 64 procent mieszkańców stolicy. Decyzję popiera z kolei 25 procent osób, a więc co czwarty londyńczyk.
Eksperci zwrócili uwagę, że dla wielu ludzi brak dostepu do platformy Uber "będzie miało negatywny wpływ na jakość życia". Według badania, część mieszkańców stolicy będzie musiało zmienić pracę lub przeprowadzić się. Część osób przekonuje, że wzrosną ich koszty życia.
Krytycznie o odebraniu licencji wypowiadali się również specjaliści biznesowi, którzy oszacowali, że największym "przegranym" decyzji będzie Londyn i jego tzw. "nocna ekonomia". Wartość nocnego życia w stolicy - zdaniem ekspertów - sięga nawet kilku miliardów funtów rocznie i stale będzie rosnąć.
Sam Uber uważa, że decyzja TfL negatywnie wpłynie na wizerunek Londynu, jako otwartego dla biznesu miasta. Do tej pory to własnie brytyjska stolica uchodziła za lidera tzw. ekonomii gig, czyli nowoczesnego sektora usługowego opartego na mobilności i outsourcingu.
Szef Ubera - Dara Khosrowshahi - podkreślił w krótkim oświadczeniu że "przeprasza w imieniu wszystkich zaangażowanych w działalność Ubera za błędy, które popełniła firma". Obiecał też zmiany na wszystkich poziomach działalności. Ostatnie doniesienia wskazują jednak, że zmiany przeprowadzi już nowy szef, którego jeszcze nie wyłoniono.