Londyn kupił od Belgii prąd, uniknął ciemności, ale cena była o 5 tys. proc. wyższa niż zwykle
"W ubiegłą środę – dzień po najgorętszym dniu w historii Wielkiej Brytanii – Londyn ledwo uniknął zaciemnienia. Wystarczającą moc można było zapewnić tylko dzięki podwodnemu kablowi Nemo z naszego kraju" – donosi z dumą największy dziennik Belgii "Het Laatste Nieuws", powołując się na agencję Bloomberg.
COLUMN: London only avoided a blackout last week by paying a record high £9,724.54 per MWh (more than 5,000% higher than the typical price) to briefly import electricity from Belgium due to traffic jams on the power grid | #EnergyCrisis https://t.co/LOSIFk3Kip
— Javier Blas (@JavierBlas) July 25, 2022
Okazało się, że brytyjski operator sieci National Grid miał tego dnia kłopoty z dostarczeniem prądu. Z pomocą przyszła Belgia, z której przez podwodny kabel dotarła energia, która sprawiła, że w londyńskich domach nie zabrakło światła.
Belgowie słono sobie jednak policzyli za tę przysługę. Według Blooberga, tak wysoka cena świadczy o desperacji Brytyjczyków, dla których import zza kanału La Manche był jedyną opcją.
"Gdyby Belgia nie przyszła nam na ratunek, bylibyśmy zmuszeni do odcięcia domów od prądu" – oznajmił rzecznik National Grid cytowany przez agencję.
Czytaj więcej:
6 mln rodzinom w UK grozi racjonowanie prądu z powodu wojny na Ukrainie
Dostawcy prądu w UK z nakazem sprawdzenia, w jaki sposób obciążają klientów
"FT": Wielka Brytania po raz pierwszy od 2017 r. stała się eksporterem netto energii