Menu

Liverpool rozpoczął obronę tytułu od zwycięstwa

Liverpool rozpoczął obronę tytułu od zwycięstwa
Liverpool pokonał AFC Bournemouth wynikiem 4:2. (Fot. Getty Images)
Broniący tytułu Liverpool wygrał u siebie z AFC Bournemouth 4:2 w pierwszym meczu sezonu angielskiej ekstraklasy. Spotkanie poprzedziła minuta cieszy upamiętniająca byłego piłkarza gospodarzy Diogo Jotę i jego brata Andre Silvę, którzy zginęli w lipcu w wypadku samochodowym.

W wyjściowym składzie Liverpoolu znalazło się czterech debiutantów, na których "The Reds" wydali tego lata łącznie ok. 300 milionów euro (wg danych serwisu "Transfermarkt"): Holender Jeremie Frimpong i Niemiec Florian Wirtz z Bayeru Leverkusen, Francuz Hugo Ekitike z Eintrachtu Frankufurt oraz Węgier Milos Kerkez, który jeszcze kilka miesięcy temu bronił barw właśnie AFC Bournemouth.

Ta czwórka wystąpiła też w niedzielnym spotkaniu o Tarczę Wspólnoty, przegranym jednak po rzutach karnych z Crystal Palace. Wczoraj Liverpool walczył o poprawę nastrojów, a pierwszy krok w tym kierunku wykonał Ekitike, który po indywidualnej akcji dał gospodarzom prowadzenie w 37. minucie.

Niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy Francuz asystował, a prowadzenie gospodarzy podwyższył Holender Cody Gakpo (49.). Tyle że kwadrans później pierwszego gola dla gości uzyskał Ghańczyk Antoine Semenyo (64.), a po kolejnych kilkunastu minutach ten sam zawodnik doprowadził po kontrataku do remisu (76.).

Niespodziewanym bohaterem Liverpoolu został w końcówce meczu wprowadzony na boisko w 82. minucie Federico Chiesa (88.). Był to pierwszy gol w Premier League Włocha, który dołączył do "The Reds" w sierpniu ubiegłego roku, ale w sezonie 2024/25 nie dostawał wielu szans od holenderskiego trenera Arne Slota.

Kiedy goście rzucili wszystkie siły do ataku, Liverpool wyprowadził w doliczonym czasie kontratak, wykończony przez króla strzelców poprzedniego sezonu Egipcjanina Mohameda Salaha (90+4.).

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego obie drużyny w skupieniu najpierw wysłuchały odśpiewanego przez kibiców klubowego hymnu "You’ll Never Walk Alone".

Następnie cały stadion pogrążył się w zadumie na kilkadziesiąt sekund. Zwykle na Wyspach honoruje się pamięć zmarłych oklaskami, tym razem, w przypadku hołdu dla Joty i Silvy, nikt nie zakłócił kompletnej ciszy. Kibice prezentowali transparenty z podobizną Joty i emocjonalnymi napisami, np. "Anfield zawsze będzie twoim domem".

Portugalczyk, który w Liverpoolu grał od 2020 roku, oraz jego młodszy brat zginęli w wypadku drogowym w Hiszpanii 3 lipca, kiedy ich Lamborghini zjechało z drogi przy dużej prędkości, prawdopodobnie z powodu przebicia opony. Jota, miał 28 lat, Silva - 25. Wśród licznych gestów i ceremonii upamiętniających pierwszego z nich Liverpool zastrzegł numer 20, z którym na koszulce występował Portugalczyk.

W kolejnym emocjonalnym geście kibiców po 20 minutach i 20 sekundach gry z trybun popłynęła przyśpiewka o Jocie.

W pierwszym dzisiejszym meczu Aston Villa Matty'ego Casha podejmie Newcastle United. Tego dnia zaprezentuje się też m.in. Manchester City, który przed tegorocznym triumfem Liverpoolu wywalczył tytuł mistrzowski cztery razy z rzędu. Rywalem drużyny prowadzonej przez hiszpańskiego trenera Josepa Guardioli będą Wolverhampton Wanderers.

Na jutro planowany jest m.in. szlagier Manchester United - Arsenal Londyn na Old Trafford. W drużynie gości może wystąpić Jakub Kiwior.

Czytaj więcej:

Liga angielska: Przebudowany Liverpool broni tytułu

Trener Chelsea: Jesteśmy lepszym zespołem niż w zeszłym sezonie

    Kurs NBP z dnia 15.08.2025
    GBP 4.9592 złEUR 4.2639 złUSD 3.6542 złCHF 4.5296 zł

    Sport