Jesteś Polakiem - zarabiasz mniej?
1
Zgodnie z brytyjskim prawem wszyscy pracownicy są równi - niezależnie od narodowości. Jednak - jak podaje 'The Guardian', nie wszyscy pracodawcy chcą się temu zapisowi podporządkować i zdarza się, że płacą niższe stawki zatrudnionym przez siebie imigrantom.
Reklama
Reklama
Zapoczątkowana na nowo przez Jamiego Olivera debata na temat preferencyjnego zatrudniania obcokrajowców trwa w najlepsze, tymczasem niewielu Brytyjczyków pamięta o równych prawach dla wszystkich pracowników, będących obywatelami Unii Europejskiej. Podczas gdy Polakom wytyka się "zabieranie" miejsc pracy, niewielu zwraca uwagę na to, że wciąż jeszcze często są oni pokrzywdzeni, otrzymując niższe od swoich angielskich kolegów wynagrodzenie.
Zasady równego traktowania reguluje "Equality Act 2010" - dokument brytyjskiego ustawodawstwa, zabraniający dyskryminacji ludzi ze względu na płeć, wiek czy pochodzenie. Jak donosi "The Guardian", detaliści tacy jak Tesco, znają prawo pracy lepiej niż inni, ponieważ są jednymi z największych pracodawców w sektorze prywatnym w Wielkiej Brytanii. Tesco wie również, że płacenie pracownikom z Polski mniej niż Brytyjczykom jest nielegalne.
„Nie jest prawdą, że oferujemy różne stawki. To nielegalne i nasze wynagrodzenie jest takie samo dla każdego pracownika, niezależnie od pochodzenia czy narodowości” - informuje szef sieci Tesco w Wielkiej Brytanii, Gerry Gray, odpowiadając na zarzuty związane z nierównym traktowaniem zatrudnionych w sklepach osób.
„To dyskryminacja, jeśli Polacy zarabiają mniej od Brytyjczyków. Byłbym zdziwiony, gdyby Tesco akceptowało taki stan rzeczy” - tłumaczy doradca prawny, Jonathan Bruck.
Większość sprzedawców twierdzi, że zatrudnienie pracowników z Polski i Łotwy nie jest tańsze niż zatrudnianie Brytyjczyków. Jednak, jak się okazuje, na lokalnych rynkach pracy jest za mało chętnych na te stanowiska. Tymczasem detaliści, w szczególności supermarkety, wolą zatrudnić osoby mieszkające w pobliżu. Czwarty co do wielkości sklep w Wielkiej Brytanii - Morrisons - przyznał na przykład, że 75 proc. pracowników tej sieci mieszka w promieniu 5 km od miejsca pracy.
Zasady równego traktowania reguluje "Equality Act 2010" - dokument brytyjskiego ustawodawstwa, zabraniający dyskryminacji ludzi ze względu na płeć, wiek czy pochodzenie. Jak donosi "The Guardian", detaliści tacy jak Tesco, znają prawo pracy lepiej niż inni, ponieważ są jednymi z największych pracodawców w sektorze prywatnym w Wielkiej Brytanii. Tesco wie również, że płacenie pracownikom z Polski mniej niż Brytyjczykom jest nielegalne.
„Nie jest prawdą, że oferujemy różne stawki. To nielegalne i nasze wynagrodzenie jest takie samo dla każdego pracownika, niezależnie od pochodzenia czy narodowości” - informuje szef sieci Tesco w Wielkiej Brytanii, Gerry Gray, odpowiadając na zarzuty związane z nierównym traktowaniem zatrudnionych w sklepach osób.
„To dyskryminacja, jeśli Polacy zarabiają mniej od Brytyjczyków. Byłbym zdziwiony, gdyby Tesco akceptowało taki stan rzeczy” - tłumaczy doradca prawny, Jonathan Bruck.
Większość sprzedawców twierdzi, że zatrudnienie pracowników z Polski i Łotwy nie jest tańsze niż zatrudnianie Brytyjczyków. Jednak, jak się okazuje, na lokalnych rynkach pracy jest za mało chętnych na te stanowiska. Tymczasem detaliści, w szczególności supermarkety, wolą zatrudnić osoby mieszkające w pobliżu. Czwarty co do wielkości sklep w Wielkiej Brytanii - Morrisons - przyznał na przykład, że 75 proc. pracowników tej sieci mieszka w promieniu 5 km od miejsca pracy.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama