Jak planować urlop i czy bać się podróży w związku z epidemią koronawirusa?
"Koronawirus jest groźnym, ale po paru tygodniach już dosyć znanym wrogiem. Wiemy, gdzie występuje, wiemy już też jak się przed nim chronić. To wiele zmienia i wiele ułatwia. Jeszcze kilka tygodni temu wielu podróżnych zareagowało panicznie i odwoływało swoje podróże. Trudno im się dziwić, w natłoku informacji, w większości niesprawdzonych, trudno było wyłowić te prawdziwe. Ale sytuacja nieco okrzepła i teraz decyzje o podróżach możemy podejmować już bardziej świadomie" - zauważa Ewa Gajewska, pilot wycieczek i kierownik projektu z biura podróży CT Poland.
Czy jej zdaniem nie należy się bać i można śmiało podróżować? "Na to pytanie to już każdy powinien odpowiedzieć sobie sam. Inny bowiem charakter mają podróże dla przyjemności, a inny służbowe. Myślę, że przy zachowaniu zalecanych przez specjalistów zasad higieny, czyli częstego mycia rąk, dezynfekowania ich, unikania dużych skupisk ludzi, nie ma powodów, aby rezygnować ze swoich planów" - wskazuje Gajewska.
Przyznaje jednak, że jeśli ktoś ma cały zaplanowany urlop przeżyć w stresie, to lepiej, żeby wyjazd odwołał lub przełożył. Gajewska sama niedawno stanęła przed takim dylematem, bo miała już w dłoni bilety lotnicze do Tajlandii i opłacony hotel w Birmie. "Coroczny rodzinny wyjazd do Azji zaplanowany był od dawna, moja mała córeczka już od tygodni nie mogła się doczekać. Wyjazd mogłam odwołać, bilety przełożyć, ale po krótkim namyśle zdecydowałam się wyjechać i te słowa piszę właśnie z birmańskiej plaży. Ale decyzję na pewno pomogły podjąć rzetelne informacje ze sprawdzonych źródeł, nie z przypadkowych blogów czy forów, gdzie więcej jest paniki niż informacji" - przyznaje.
Zapytana o to, czy ci, którzy zdecydują się na podróż, mogą na obecnej sytuacji "skorzystać", Gajewska bez wahania odpowiada, że tak.
"Już w kilka dni po rozpoczęciu się maratonu informacyjnego o nowym wirusie, niektórzy organizatorzy turystyki, spotkawszy się z falą anulacji rezerwacji na wycieczki do Tajlandii, Wietnamu czy Kambodży, znacząco obniżyli ich ceny, na czym skorzystały osoby, które strefę komfortu mają trochę szerszą i nie bały się wsiąść do samolotu do Azji. Ceny noclegów w wielu miejscach bardzo spadły, sama na tym skorzystałam, kiedy okazało się, że hotel w Bangkoku, który od tygodni nie miał wolnego pokoju, nagle ma ich sporo. Udało mi się go zarezerwować, a pobyt wypadł wspaniale" - zwraca uwagę ekspertka.
Wskazuje również, że dziś trudno mówić o "w pełni bezpiecznych kierunkach turystycznych", a to na jaką podróż się decydujemy, zależy od naszej strefy komfortu i powinno być przede wszystkim podyktowane bardzo szczegółową analizą i zebraniem informacji, które pozwolą nam podjąć właściwą decyzję, co do celu podróży I dobrze się do niej przygotować.
Czytaj więcej:
Koronawirus we Włoszech. "Jeśli runie turystyka, nic nie zostanie"
Koronawirus w UK: Rząd nie wyklucza "zamykania miast"
Premier Polski: Niemal pewne, że koronawirus pojawi się w Polsce