Formuła 1: Raikkonen związał się z Ferrari
Kierowca Formuły 1 Kimi Raikkonen podpisał kontrakt z Ferrari. We włoskim teamie zastąpi Brazylijczyka Felipe Massę, którego umowa kończy się po tym sezonie.
Reklama
Reklama
Jak podają media, podpis pod właściwym dokumentem został złożony w nocy z poniedziałku na wtorek.
Jeszcze dzień wcześniej były mistrz świata, zawodnik Lotus-Renault, nie podjął decyzji, czy zostanie w dotychczasowym zespole, czy przejdzie do nowego. Z Ferrari związany był już w latach 2007-2009, a w pierwszym sezonie startowym zdobył tytuł mistrza świata.
Z ekipą z Maranello rozstał się pomimo ważnego kontraktu w 2010 roku, zwalniając miejsce dla Hiszpana Fernando Alonso, którego w ekipie Renault zastąpił wtedy Robert Kubica.
Przez rok po rozstaniu z Ferrari zespół płacił Finowi pensję, a on sam zajął się wtedy swoją drugą pasją - startami w rajdach samochodowych w mistrzostwach świata jako zawodnik zespołu Citroen Sport.
Kontrakt Raikkonena z ekipą Lotus-Renault kończy się po tegorocznym sezonie. "Ferrari postawiło na Kimiego, ponieważ nie ufa już Massie. Zbyt często ich zawodził" - poinformowała gazeta "Corriere della Sera".
Na razie ani Fin, ani też Ferrari nie potwierdziły doniesień, ale jak podał portal sportbild.de, to jedynie kwestia godzin.
Jeszcze dzień wcześniej były mistrz świata, zawodnik Lotus-Renault, nie podjął decyzji, czy zostanie w dotychczasowym zespole, czy przejdzie do nowego. Z Ferrari związany był już w latach 2007-2009, a w pierwszym sezonie startowym zdobył tytuł mistrza świata.
Z ekipą z Maranello rozstał się pomimo ważnego kontraktu w 2010 roku, zwalniając miejsce dla Hiszpana Fernando Alonso, którego w ekipie Renault zastąpił wtedy Robert Kubica.
Przez rok po rozstaniu z Ferrari zespół płacił Finowi pensję, a on sam zajął się wtedy swoją drugą pasją - startami w rajdach samochodowych w mistrzostwach świata jako zawodnik zespołu Citroen Sport.
Kontrakt Raikkonena z ekipą Lotus-Renault kończy się po tegorocznym sezonie. "Ferrari postawiło na Kimiego, ponieważ nie ufa już Massie. Zbyt często ich zawodził" - poinformowała gazeta "Corriere della Sera".
Na razie ani Fin, ani też Ferrari nie potwierdziły doniesień, ale jak podał portal sportbild.de, to jedynie kwestia godzin.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama