British Airways i Heathrow wzywają rząd UK do rozszerzenia "zielonej listy"

Wielka Brytania zniosła wczoraj zakaz podróżowania za granicę. Na rządowej "zielonej liście" znalazło się jednak tylko 12 krajów, w tym dwa europejskie (po powrocie z nich nie obowiązuje 10-dniowa kwarantanna - przyp. red.), co ogranicza ożywienie w branży lotniczej.

Szef British Airways (BA), Sean Doyle, podkreślił, że znaczący powrót latania tego lata - niezbędny, aby pomóc liniom lotniczym i firmom turystycznym przetrwać po ponad roku ograniczeń związanych z Covid-19 - wymagałby od rządu złagodzenia niektórych środków.

"Nie mamy wątpliwości, że Stany Zjednoczone powinny znaleźć się na zielonej liście" - podkreślił dyrektor generalny British Airways. Z kolei szef lotniska Heathrow, John Holland-Kaye, stwierdził, że trzeba jak najszybciej umożliwić także wyjazdy do Francji, Grecji i Hiszpanii.

Problem w tym, że brytyjski rząd na razie jest ostrożny w tej kwestii. "Nie spodziewam się, że będziemy szybko dodawać do zielonej listy nowe kraje" - oświadczył w piątek premier Boris Johnson, dodając, że ścisła kontrola ruchu granicznego "będzie utrzymywana w najbliższej przyszłości". 

Wielka Brytania ma niski ogólny wskaźnik infekcji, głównie dzięki sukcesowi programu szczepień, ale rosną obawy dotyczące szybko rozprzestrzeniającego się wariantu, który został zidentyfikowany po raz pierwszy w Indiach.

Szefowie BA i Heathrow jednogłośnie opowiedzieli się także za zniesieniem konieczności wykonywania testów na Covid-9 przez w pełni zaszczepionych turystów wracających z krajów z zielonej listy. Jak wskazali, "takie badanie często kosztuje więcej niż sam lot".