Arszawin: kibice Arsenalu siadali, jedli i liczyli na show
Były piłkarz Arsenalu, Andriej Arszawin dość niespodziewanie skrytykował kibiców tego klubu.
Reklama
Reklama
- Atmosfera na stadionie zawsze należała do dziwnych - stwierdził 32-latek, który aktualnie gra w barwach Zenitu St Petersburg. Arszawin do Arsenalu trafił właśnie z tej rosyjskiej drużyny w 2009 roku.
Choć początkowo współpraca z francuskim menedżerem układała się znakomicie, potem Rosjanin stał się zawodnikiem, na którego Wenger stawiać nie chciał.
Piłkarz tak wspomina czasy, gdy grał na Emirates. - Kibice wyglądali tak, jakby znajdowali się w teatrze, a nie oglądali piłkarskie widowisko. Ludzie nie chcieli wspierać naszej drużyny, płacili dużo za bilety, zajmowali miejsca, siadali i jedli, licząc na show - podsumował.
- Pamiętam, że mecze przed własną publicznością nie dawały mi żadnej satysfakcji. W zasadzie czułem się tak, jakbym grał na wyjeździe. Gracze, którzy wcześniej mieli okazje występować na Highbury, (poprzednim stadionie Arsenalu - przyp. red.) wspominali, że atmosfera Emirates jest nieporównywalnie gorsza - podsumował Rosjanin.
Choć początkowo współpraca z francuskim menedżerem układała się znakomicie, potem Rosjanin stał się zawodnikiem, na którego Wenger stawiać nie chciał.
Piłkarz tak wspomina czasy, gdy grał na Emirates. - Kibice wyglądali tak, jakby znajdowali się w teatrze, a nie oglądali piłkarskie widowisko. Ludzie nie chcieli wspierać naszej drużyny, płacili dużo za bilety, zajmowali miejsca, siadali i jedli, licząc na show - podsumował.
- Pamiętam, że mecze przed własną publicznością nie dawały mi żadnej satysfakcji. W zasadzie czułem się tak, jakbym grał na wyjeździe. Gracze, którzy wcześniej mieli okazje występować na Highbury, (poprzednim stadionie Arsenalu - przyp. red.) wspominali, że atmosfera Emirates jest nieporównywalnie gorsza - podsumował Rosjanin.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama