Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Anita Włodarczyk: W Pekinie nie nastawiam się na wielki wynik

Anita Włodarczyk: W Pekinie nie nastawiam się na wielki wynik
Polska mistrzyni olimpijska najlepszą formę ma osiągnąć w sierpniu, kiedy w stolicy Chin odbędą się mistrzostwa świata (Fot. Getty Images)
Anita Włodarczyk w swoim inauguracyjnym starcie w środę w Pekinie nie nastawia się na wielki wynik. 'Apogeum formy mam osiągnąć w sierpniu, kiedy w stolicy Chin odbędą się mistrzostwa świata' - stwierdziła wicemistrzyni olimpijska w rzucie młotem.
Reklama
Reklama

W piątek Włodarczyk zakończyła zgrupowanie we Władysławowie i wyjechała do Warszawy. Jego ostatnim akcentem były rutynowe badania przeprowadzone u fizjologa w Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku.

"Sprawdzaliśmy poziom tkanki mięśniowej i nawodnienie organizmu, zakwaszenie oraz szybkość regeneracji. Wczoraj mieliśmy jeszcze przed południem trening w Warszawie, a później wylot do Pekinu" - dodała.

Przed zaplanowanym w środę startem 30-letnią lekkoatletkę czeka miły obowiązek. "Organizatorzy poprosili mnie, abym spotkała się z uczniami jednej z chińskich szkół. Dla mnie jest to nowość, bo do tej pory odwiedzałam polskie placówki, ale wydaje mi się, że ta wizyta niczym nie będzie się różnić od poprzednich, bo wszystkie dzieci są ciekawe świata i chętnie uczestniczą w takich spotkaniach" - zauważyła.

W Pekinie mistrzyni świata z Berlina z 2009 roku nie będzie miała okazji rywalizować ze swoją najgroźniejszą konkurentką Niemką Betty Heidler, która wybrała sobotni mityng w Halle. Wystąpi natomiast Joanna Fiodorow, która także startowała w Niemczech. Włodarczyk nie ukrywa jednak, że środowe zawody są dla niej rekonesansem przed mistrzostwami świata, a także miłym wspomnieniem z igrzysk olimpijskich w 2008 roku, w których zajęła szóste miejsce.

"Do Pekinu wracam z sentymentem, bo właśnie tutaj rozpoczęła się moja sportowa kariera. Od tamtego czasu na tym stadionie wiele się zapewne nie zmieniło, ale mimo wszystko chcę poczuć atmosferę tej areny i sprawdzić koło. Poza tym ta impreza zaliczana jest do challenge'u rzutu młotem" - wyjaśniła.

Zawodniczka warszawskiej Skry miała podczas zgrupowania we Władysławowie problemy z plecami związane z przeciążeniami i z tego powodu musiała na kilka dni przerwać treningi. Mistrzyni Europy z 2012 i 2014 roku przekonuje, że ta kontuzja nie powinna mieć wpływu na jej dyspozycję podczas środowego mityngu, ale jednocześnie nie nastawia się w stolicy Chin na wielki wynik, bo z formą ma trafić na mistrzostwa świata - rywalizacja w jej konkurencji odbędzie się 26 i 27 sierpnia.

"Pierwszy start po dłuższej przerwie zawsze jest sporą niewiadomą. Ostatni raz wzięłam udział w zawodach 14 września w Maroku w Pucharze Interkontynentalnym i byłabym nawet zaskoczona, gdybym w środę uzyskała dobry rezultat" - stwierdziła.

Aktualna wicemistrzyni świata przypomniała sytuację sprzed dwóch lat, kiedy w maju na inaugurację sezonu z ledwością przekroczyła w Warszawie 71 metrów, a w Moskwie posłała młot na odległość 78,46, co dało jej srebrny medal.

"Gdybym w Pekinie zaliczyła 78 metrów, to w szczycie sezonu rzucałabym ponad 83 metry. Chcę pokonać barierę 80 metrów, ale do tego wyniku dojść stopniowo, metodą małych kroków. Poza tym moje obecne treningi są dość wyczerpujące, bo nie schodzimy jeszcze z obciążeń" - przyznała.

W czwartek najlepsza polska młociarka wróci z Chin do Warszawy, natomiast w niedzielę wyjedzie do Ostrawy, gdzie w poniedziałek będzie miała okazję po raz pierwszy zmierzyć się z Heidler. U progu sezonu Niemka nie błyszczy formą, bo w Halle zanotowała 70,46.

"31 maja wracam do Władysławowa, gdzie spędzę prawie 20 dni. A później czeka mnie seria kolejnych startów" - podsumowała Anita Włodarczyk.

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 17.05.2024
    GBP 4.9790 złEUR 4.2685 złUSD 3.9363 złCHF 4.3302 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama