Czy na Alasce są jeszcze poszukiwacze złota? "Nie można na tym zarobić milionów..."

Odkąd USA kupiły Alaskę od Rosji w 1867 roku, wydobycie złota odgrywa ważną rolę w historii tego regionu - podkreślają stanowe władze. Doniesienia o złocie przyczyniły się do napływu ludzi na Alaskę i powstania wielu osad, które przetrwały do dziś.
"W następstwie gorączki złota związanej z wydobyciem złóż aluwialnych (podczas której górnicy wydobywali złoto z pokładów znajdujących się blisko powierzchni ziemi) otwarto kopalnie, w których wydobywano złoto z surowej rudy” - tłumaczą władze tego największego stanu w USA.
"Dziś płukanie złota na Alasce praktycznie zanikło, jednak w niektórych częściach stanu nadal działa wiele kopalni złota” - zaznaczają.

(Fot. Getty Images)
Karen Tomasik, mieszkająca na Alasce od ponad 10 lat, przyznała, że wiele osób w regionie wciąż na własną rękę poszukuje złota. W regionie organizowane są też wycieczki, podczas których można na chwilę poczuć się jak poszukiwacz tego kruszcu.
"Mój znajomy, który tak jak ja jest emerytowanym członkiem Sił Powietrznych USA, mieszka w okolicy Anchorage, gdzie jest wiele złóż złota. Zajął się jego poszukiwaniem na emeryturze. Kupił sobie kombinezon, sprzęt. Przeszukuje dno cieków wodnych. Nie można tego robić na terenie prywatnym, tylko tam, gdzie poszukiwanie złota jest legalne. Żaden poszukiwacz złota nie powie ci, gdzie dokładnie się udaje, bo nie chce, żeby inni poznali jego miejscówkę" - opowiadała Tomasik, która pracuje na Uniwersytecie Alaski.

Jak przekazała, ciemniejsza gleba może wskazywać na to, że w okolicy znajduje się cenny kruszec.
"Musisz wiedzieć, co robić. Trzeba być ekspertem, by rzeczywiście coś znaleźć. To nie jest tak, że po prostu sobie chodzisz i znajdujesz złoto na Alasce. To się czasami rzeczywiście zdarza, ale to po prostu łut szczęścia. Trzeba wiedzieć, czego szukać. Wymaga to dużego doświadczenia" - podkreśliła.
"Mojemu znajomemu zajęło trochę czasu, zanim poznał ten proces. Ale nauczył szukać złota nawet swoją siedmioletnią córkę, która uzbierała złota wartego kilkaset dolarów" - dodała.

"Przychodzę tu w ramach rozrywki, dla relaksu, gdy mam wolny dzień" - przyznał 45-letni J.R. Krause, szukając złota w strumieniu pod Fairbanks. "To nie jest prywatny teren, więc każdy może tu przyjść i szukać złota" - wyjaśnił Amerykanin, który przedstawił się jako geolog pracujący w kopalni złota Fort Knox.
Pochodzący z Wisconsin mężczyzna zaznaczył, że wciąż wiele osób poszukuje na Alasce złota w ramach rekreacji: "To nie jest tak, że możesz stać się milionerem. To nie tak, jak się widzi w telewizji".
Przekazał, że czasami dzienny uzysk ze zbierania złota może wynosić sto dolarów. On sam, z racji tego, że - jak przekonywał - jest geologiem, nie sprzedaje jednak znalezionego surowca, lecz kolekcjonuje go. "Praca przy złocie na Alasce to było moje marzenie - wyznał stojąc w pobliżu pomnika Felixa Pedro, Włocha, który odkrył złoto w tym miejscu w 1902 roku. Gorączka złota, która wybuchła później w regionie, doprowadziła do założenia Fairbanks, drugiego co do wielkości miasta na Alasce.

Dyrektor kopalni złota Pogo na Alasce Michael Eckert przyznał, że geopolityczne napięcia wpływają na cenę tego kruszcu. "Zawsze szukamy sposobów na możliwie najtańszą, najbardziej wydajną i zrównoważoną produkcję złota. Kiedy cena złota rośnie, z pewnością jest to dla nas korzystne, ale nie zmienia to naszej działalności ani naszego podejścia do złota" - dodał Eckert.
Pogo to druga co do wielkości kopalnia złota na Alasce. W ubiegłym roku zakład wyprodukował 283 tys. uncji (ok. 8 770 kg) tego surowca.
Jak wyjaśnił Eckert, kopalnia ma "znaczny potencjał w zakresie produkcji minerałów krytycznych”.
"Przeprowadziliśmy badania, które wykazały, że mamy możliwości produkcji telluru i bizmutu. Jesteśmy otwarci na rozmowy z państwem i z innymi branżami, by zobaczyć, jaki jest ten potencjał" - poinformował.
Eckert podkreślił, że w branży wykorzystywana jest sztuczna inteligencja. "Korzystamy z niedawno zainstalowanego systemu monitorującego działanie taśmociągów, obsługiwanego przez sztuczną inteligencję, który okazał się całkiem skuteczny. Pod ziemię wysyłane są też drony służące do dokonywania pomiarów" - dodał.
Znalezienie wykwalifikowanych osób do pracy w przemyśle wydobywczym jest wyzwaniem. Kopalnia szkoli więc pracowników. Zatrudniani są miejscowi mieszkańcy, osoby pochodzące z innych stanów USA, ale też np. z Australii. "W tej branży trzeba liczyć się z tym, że ludzie przemieszczają się po całym świecie" - podsumował Eckert, który pracuje w kopalnictwie od 20 lat.