Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Pracuję w supermarkecie w czasie epidemii. Oto czego doświadczam

Pracuję w supermarkecie w czasie epidemii. Oto czego doświadczam
Praca w supermarkecie w czasach epidemii jest sporym wyzwaniem. (Fot. Getty Images)
"Wciąż pojawiają się klienci, którzy z jakiegoś powodu uważają, że pójście do sklepu po fajki albo zdrapkę jest uzasadnione. Najlepsi są jednak ci, którzy wsuwają głowę pomiędzy barierki ochronne dla kasjerów, aby powiedzieć mi prosto w twarz, że cały ten koronawirus to pic na wodę".
Reklama
Reklama

Trwająca epidemia ukazała cały wachlarz niespotykanych do tej pory zachowań społecznych, które - mówiąc delikatnie - nie świadczą najlepiej o ludzkości. Zdecydowana większość z nich pozostaje niezauważona dla społeczeństwa do czasu, aż pojawia się sytuacja kryzysowa - a taką bez wątpienia jest wybuch globalnej epidemii. 

Na pierwszej linii frontu, gdzieś pomiędzy pracownikami NHS a ulicznymi sprzątaczami, znaleźli się oni - pracownicy supermarketów. Każdego dnia podejmują się trudnego zadania żywienia narodu i doświadczają zachowań, które prawdopodobnie zapamiętają na długie lata. 

Anonimowy pracownik jednej z dużych sieci supermarketów na Wyspach przygotował sobie w ostatnim czasie listę ulubionych fraz i powiedzonek, jakie ma okazję usłyszeć. Jego ulubione to - "Dobrze, że przynajmniej masz pracę". Tę frazę słyszy przynajmniej kilka razy dziennie. I zawsze odpowiada tak samo: "Nie ma w tym nic fajnego".

Ten sam anonimowy pracownik przez bardzo długi czas ryzykował swoim zdrowiem i życiem, obsługując klientów bez jakichkolwiek środków ochronnych. 

Nie wszyscy klienci wiedzą, jak się odnaleźć w nowej rzeczywistości. (Fot. Getty Images)

Owszem, przy kasach pojawiły się plastikowe panele, ale nie są wystarczająco szczelne, aby ochronić przed zakażeniem. A każda możliwa przerwa czy szpara w panelach to zaproszenie dla klienta: Tu wsadź głowę. Serio - zwróćcie na to uwagę, gdy następnym razem będziecie w dużym sklepie.

Nie tylko kasjerzy mają "przekichane". Patryk, jeden z kierowców sieci sklepów Sainsbury's, wspomina, że minęły 2-3 tygodnie, zanim w pracy pojawiły się choćby rękawiczki ochronne. O żelach antybakteryjnych nawet nie było mowy - pracownicy musieli szukać ich we własnym zakresie. 

Również Asia z Tesco donosi, że w jej miejscu pracy nikt przez długi czas nie słyszał o jakichkolwiek środkach ochrony. Pracownicy, obawiając się o swoje zdrowie, zużyli wszystkie lateksowe rękawiczki, które znaleźli... w apteczkach.

"U nas pojawiła się jedna butelka żelu antybakteryjnego na kilka osób. Było też kilka masek, ale zniknęły w ciągu dnia" - wspomina anonimowo jeszcze inny pracownik, który nie chce podawać nazwy sklepu.

Strzałki strzałkami, ale klient nie da tak łatwo sobą sterować - ot, choćby dla zasady. I na przekór epidemii! (Fot. Getty Images)

Po dłuższej rozmowie z pracownikami supermarketów szybko jednak dochodzimy do wniosku, że nie mają oni aż tak dużych pretensji do swojego pracodawcy - mają natomiast wiele do powiedzenia na temat zachowań ludzi. 

"Podłogi są oznaczone wystarczająco wyraziście, aby trzymać się 2-metrowego dystansu, ale ludzie mają to gdzieś" - wskazuje Maciej.

"Jestem wkur***ny, ponieważ niektórzy z moich kolegów wylądowali w szpitalu z potwierdzonym koronawirusem. Nie zarazili się z powietrza - klienci bez objawów, a więc bez masek i zdrowego rozsądku, łazili po sklepie i roznosili choróbsko" - dodaje wyraźnie podirytowany Polak, który od 2 lat pracuje dla popularnej sieci sklepów.

Oczywiście same sklepy też nie są tutaj bez winy. Jakiś czas temu dziennik "Metro" doniósł, że część managerów wpuszczała na teren sklepów więcej osób niż powinna, pomimo wyraźnych wskazówek ze strony rządu. Powód był prozaiczny - więcej klientów to większy obrót, a ten bezpośrednio przekłada się na wysokość premii finansowej.

"Dostajemy jakieś 10 procent ekstra do pensji od marca, a także premię w wysokości 2 proc. rocznych zarobków" - informuje jeden z anonimowych kasjerów.

"Dostaliśmy jednorazową podwyżkę - 10 procent - która ma obowiązywać jedynie przez miesiąc" - dodaje inny. 

Pracownicy supermarketów codziennie słyszą wiele wulharnych słów na swój temat. (Fot. Getty Images)

Część supermarketów wynagrodziła swoich pracowników lepiej, inni trochę gorzej. Ci pierwsi zazwyczaj wrzucili to w koszty marketingowe - informacja o podwyżkach i wsparciu finansowym dla pracowników z jakiegoś powodu pojawiła się w newsletterach do klientów, a nawet w reklamach telewizyjnych. 

Wróćmy jednak do ludzi i ich zachowań. "Wciąż pojawiają się klienci, którzy z jakiegoś powodu uważają, że pójście do sklepu po fajki albo zdrapkę jest uzasadnione. Najlepsi są jednak ci, którzy wsuwają głowę pomiędzy barierki ochronne dla kasjerów, aby powiedzieć mi prosto w twarz, że cały ten koronawirus to pic na wodę" - wspomina anonimowy kasjer.

Inny pracownik supermarketów denerwuje się z kolei na sytuacje, w których zwraca klientom uwagę. "W sklepach obowiązuje bezwzględny ruch jednokierunkowy, co sugerują dziesiątki znaków i strzałek. Oczywiście klienci sądzą, że ich on nie dotyczy i stworzono go dla kosmitów. Wystarczy zwrócić klientowi uwagę, aby poruszał się w jednym kierunku, aby usłyszeć, jak nisko w klasie społecznej znajdujesz się w jego oczach. Nie jest to przyjemne" - wskazuje Maciej.

Kierowca o imieniu Patryk, który styczność z klientami ma dowożąc im zakupy do domu, wspomina sytuacje, gdy klienci - w początkowej fazie epidemii - wyżywali się na nim za braki niektórych produktów. 

"Szczególnie wspominam jednak kobietę, która na dzień przed wybuchem epidemii i tym, jak ludzie rzucili się na sklepowe półki, wybrzydzała, bo nie podobał jej się kolor papieru toaletowego. Zrobiła zwrot i można przypuszczać, że bardzo tego żałowała, bo dzień później papier wykupiono ze wszystkich sklepów w całym kraju" - opisuje jedną z sytuacji.

Cóż, ta grupa klientów przestrzega przynajmniej zasad bezpieczeństwa. "Teraz każdy napiwek dostaję w kopercie" - informuje Patryk.

A jakie są Wasze doświadczenia z robienie zakupów w czasie epidemii? A moze ktoś z Was pracuje w sklepie i chciałby podzielić się swoimi spostrzeżeniami? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 3.23 / 30

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 19.04.2024
GBP 5.0615 złEUR 4.3316 złUSD 4.0688 złCHF 4.4787 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama