Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Duda versus Trzaskowski

Duda versus Trzaskowski
Wybory prezydenckie już 28 czerwca. (Fot. Getty Images)
I wreszcie wybory. Mimo zachęcającego początku w Polsce walka z epidemią jeszcze trwa. Bezrobocie ma wzrosnąć do 7,5%. Nastroje nie są najlepsze. Zaufanie do ekipy rządzącej w administrowaniu walki z pandemią spadła poniżej 45%.
Reklama
Reklama

To nie wróży za dobrze dla kandydatury prezydenta Andrzeja Dudy, choć sondaże do poprzedniego tygodnia wskazywały na jego prawdopodobne zwycięstwo w drugiej turze wyborów 12 lipca. Obecne sondaże są bardziej ambiwalentne. Trzeba przyznać, że jego osobista popularność wciąż przekraczała popularność rządzącej partii, która ponownie wystawia jego kandydaturę. Jest to jakby popularność konstytucyjnego monarchy (jak królowa brytyjska) robiącego dobre wrażenie, ale bez własnego zdania i oddalonego od intryg i brutalnych rozgrywek polityków.

Wydawał się być osobą niekonfliktową, ale tylko wobec własnego rządu, który w końcu nadużywa swój mandat społeczny do scentralizowania władzy bez sprzeciwu prezydenta. Duda wetował ustawy rządowe bardzo rzadko i za każdym razem jego interwencja skończyła się kompromisowym wyjściem wprowadzającym drobne tylko zmiany w zaplanowanym ustawodawstwie. Poza tym wydaje się być wszędzie dostępny dla społeczeństwa, normalnie pogodny i uśmiechnięty. Pochwalił się, że w ciągu swojej dotychczasowej 5-letniej kadencji zwiedził każdy powiat w Polsce. Może pochwalić się też, że urzeczywistnił wreszcie możliwość ruchu bezwizowego do USA. Popiera bezkrytycznie rządzącą tzw. "dobrą zmianę” i całą rewolucję społeczną, gospodarczą i konstytucyjną, która się za tym kryje. A jego z kolei popierają na każdym kroku media państwowe i katolickie.

Oponenci rządu widzą w nim jednak coś w rodzaju marionetki podpisującej każdą ustawę skierowaną do niego przez Sejm i jako tubę ich polityki. Jego wcześniejsza inicjatywa zreformowania konstytucji przez referendum spełzła na niczym. W popularnym programie satyrycznym "Ucho Prezesa” przedstawiony jest jako niemrawy Adrian trzymający się klamki pana Prezesa z wieczną nadzieją, że Prezes udzieli mu w końcu audiencji. Gdy w roku 2017 zawetował dwie ustawy dotyczące upolitycznienia wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa i wprowadzenia Izby Dyscyplinarnej dla członków Sądu Najwyższego, tłumy opozycyjne otoczyły jego pałac skandując daremnie "Nie daj sie, Adrianie!”.

Jak wiemy, "Adrian” się jednak rządowi poddał. Tak samo w kwietniu br. poparł nową narzuconą zmianę wprowadzoną w niekonstytucyjnym terminie do Kodeksu Wyborczego. A był to jeszcze jeden przykład, gdzie Pan Prezydent zawiódł jako strażnik konstytucji, a jest to w końcu jego najważniejsza konstytucyjna rola. Nawet jego mentor, prezydent Lech Kaczyński, nigdy nie pozwolił swojemu bratu premierowi Jarosławowi podważyć konstytucyjny trójpodział władzy sądowniczej, ustawodawczej i wykonawczej. Gdy komisarz unijny skrytykował niekonstytucyjność jego poczynań, oświadczył: "Nie będą nam tutaj w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce.” Był to taki defensywny hurrapatriotyzm, nieodpowiedni dla osoby wykształconej. Łamanie konstytucji jest zasadniczym powodem dlaczego Andrzej Duda nie powinien dalej pełnić funkcji prezydenta.

Są i inne powody. Prezydent parokrotnie wykazał, że nie uważa siebie za prezydenta wszystkich Polaków, mimo czczych deklaracji. Uważa członków opozycji za zdrajców i niegodnych Polaków. Przenosi to nawet na tzw. "dzieci zdrajców”, które rzekomo fałszują historię i posiadają funkcje w "bardzo wpływowych miejscach”. Widocznie wierzy w oryginalną teorię dziedzicznej skłonności do zdrady narodowej.

Ostatnio coraz ostrzej atakuje wprowadzenie lekcji szkolnych dotyczących tolerancji wobec praw kobiecych czy orientacji homoseksualnej. Porównywał tolerancyjne cele LGBT z bolszewizmem. W swoim desperackim podejściu do spraw równości przypomina najbardziej zdyskredytowane poglądy społeczne, które krążyły w Europie Zachodniej trzydzieści lat temu, a które wykazują jak anachroniczny i niegodny nowoczesnej Polski jest jego światopogląd. Nawet Związek Powstańców Warszawskich potępił wypowiedź Dudy przypominając, że "homoseksualiści byli zabijani przez faszystów za swoją odmienność.”

I nie tylko to u Prezydenta Dudy nawala. W ostatnim "Tygodniu Polskim” Przemysław Żurawski chwalił politykę zagraniczną Prezydenta opartą, jak się okazuje, na kontynuacji poprzedniej polityki PO - aby angażować Stany Zjednoczone i NATO do umieszczenia baz wojskowych na terenie Polski i aby kontynuować dobre stosunki z peryferyjnymi państwami wschodniej Europy w ramach Trójmorza. A gdzie konieczna współpraca przeciw groźbie rosyjskiej z naturalnymi sojusznikami bałtyckimi jak Szwecja i Finlandia? Niestety, pan Żurawski zapomniał też o tym, że Prezydent Duda zaniedbał dobre stosunki z kluczowymi państwami Unii Europejskiej, czyli z Niemcami i Francją, i kontynuuje putinowski program dalszego podziału ideologicznego w Unii Europejskiej. To prawda, że Prezydent robi wszystko aby przypodobać się prezydentowi Trumpowi (przykład: żenująca scena, kiedy podpisywał na stojąco umowę współpracy z nim), ale nie wiadomo jak długo przetrwają jego wpływy osobiste w Ameryce w wypadku klęski wyborczej Trumpa w listopadzie.

Scenę polityczną ożywił jako kandydat Platformy Obywatelskiej obecny prezydent miasta Warszawy Rafał Trzaskowski. Zastąpił Małgorzatę Kidawę-Błońską, która wycofała się z kandydatury w maju, gdy wydawało się, że poparcie dla niej spada niżej niż dla innych opozycyjnych kandydatów.

Dynamiczny, młody, reprezentuje coś więcej niż tylko elektorat Platformy. Cieszy się obecnie 28% głosów poparcia w pierwszej turze. Chce odpolitycznić armię, sądownictwo i media publiczne. Dlatego chce powołać rzecznika kontroli państwowej w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, rozdzielić funkcję prokuratora generalnego od obecnego ministra sprawiedliwości i zlikwidać blok publicystyczny TVP, a szczególnie TVP Info, który jest obecnie bardzo prymitywnym narzędziem propagandowym PiSu. Chce wprowadzić karty praw dla ludzi innej orientacji seksualnej, umożliwić związki partnerskie i rozpowszechnić w szkołach edukację seksualną i klimatyczną, jak w każdym innym normalnym państwie europejskim.

Nawiązał współpracę z partią Zieloni, aby lansować program rozszerzenia inwestycji w koleje państwowe, powiększenia ilości parków narodowych, utworzenia Programu Walki z Suszą, przeznaczenia 6% PKB na służbę zdrowia i odroczenia bardziej kontrowersyjnych i kosztownych wydatków państwowych jak przekopu ekologicznie szkodliwego kanału dla żeglugi przez Mierzeję Wiślaną czy budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, 37 kilometrów od Warszawy, które ma stać się nowym hubem lotniczym na miejsce Okęcia.

Trzaskowski chce posuwać się ostrożnie bez nadmiernego wywołania niepotrzebnych kontrowersji. Daremnie. Już atmosfera wokół jego kandydatury podnosi znacznie temperaturę nastrojów społecznych. Subskrybenci newslettera Marszu Niepodległości mogli przeczytać tytuł "Antifa w USA morduje ludzi – Trzaskowski wspiera jej bojówki w Polsce”. Co do tych "bojówek” chodzi na pewno o grupki młodzieży odwiedzające z transparentami wiece Dudy, jak ta w Opolu, i noszące koszulki z napisem "Konstytucja”, które kontrmanifestanci otoczyli wołając "Komuchy! Pedały! Zboczeńcy!”. Na okładce prawicowego tygodnika " W Sieci” widnieje podobizna Trzaskowskiego w czarnej bluzie z logo antyrasistowskiej Antify i tęczową opaską na ręku na tle płomieni i policjantów w szturmowym umundurowaniu. Media państwowe są wybiórcze w swojej prezentacji informacji o kampanii wyborczej. Każdy drobny występ Andrzej Dudy pokazany jest w mediach, a o Trzaskowskim mówią tylko wtedy jak mogą go skrytykować czy wykpić.

Z tym że TVP nie traktuje o wiele lepiej pozostałych 8 kandydatów, a szczególnie tych z rozsądnej opozycji. Są wśród nich Szymon Hołownia - niezależny publicysta, Robert Biedroń - kandydat lewicy i Władysław Kosiniak-Kamysz - kandydat PSL. Każdy z nich jest elokwentny, nie obarczony skandalem czy oskarżeniami o korupcję, domagający się większej niezależności dla prezydentury i dla wymiaru sprawiedliwości. Każdy zabiegałby lepsze stosunki z sąsiadami europejskimi, nie wprowadzałby zaburzeń w społeczeństwie, wstrzymałby zcentralizowany monopol władzy obecnej ekipy rządzącej, zwiększyłby wydatki na służbę zdrowia i na infrastrukturę - i dbałby o lepszy wizerunek zewnętrzny dla Polski. Każdy z nich, jak Trzaskowski, ma szansę zagrozić Dudzie w wypadku przejścia do drugiej tury.

Szczególnie imponująca jest kampania wyborcza Szymona Hołowni, która powstała z niczego o rok wcześniej, a obecnie uzyskała poparcie 15% w sondażach. Objeżdża Polskę w swoim żółtym battlebusie zwanym "Belwederem na kółkach” i kokietuje wyborców propozycją, że gdyby został prezydentem, mógłby powołać Trzaskowskiego na premiera. Każdy z nich byłby lepszym prezydentem niż Andrzej Duda.

Pozostaje zaledwie tydzień do wyborów i wygląda na to, że ostateczny wynik w drugiej turze padnie między Dudą a Trzaskowskim. Choć Duda prowadzi, mimo swojej wstydliwej kampanii hejtu, ostateczny wynik w drugiej turze będzie zależał od umiejętności Trzaskowskiego w zdobywaniu głosów elektoratu pozostałych rywali. Powinien zapraszać z góry ich zwolenników do uczestniczenia w jego przyszłej kancelarii, a elektorat przyzwyczajać do koncepcji owocnej kohabitacji z PiSowskim sejmem i rządem. Inna sprawa, że PiS może odmówić tej współpracy, ale to o nich by źle świadczyło, a nie o nim. Tak czy inaczej, po pięciu latach intensywnej PiSowskiej transformacji czas już skonsolidować to, co było dobre, a skończyć z monopolem władzy i samowolą obecnej ekipy. Dlatego popieram Rafała Trzaskowskiego na prezydenta.

DISCLAIMER: Stwierdzenia i opinie zawarte w tym artykule odzwierciedlają poglądy Autora i nie przedstawiają stanowiska redakcji Londynek.net

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 2.93 / 118

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 18.03.2024
GBP 5.0343 złEUR 4.3086 złUSD 3.9528 złCHF 4.4711 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama