Ceny ulubionego dania Brytyjczyków "fish and chips" będą jeszcze wyższe?
James Lipscombe, dyrektor naczelny The Chesterford Group, która prowadzi 38 lokali gastronomicznych i restauracji pod kilkoma różnymi markami, podkreślił, jak wiele wysiłku wymaga utrzymanie poziomu sprzedaży, kiedy branża zmaga się z bezprecedensowymi podwyżkami cen i ostrożnością klientów w związku z kryzysem związanym z kosztami utrzymania.
Z powodu wzrostu cen nawozów i skutków upalnego lata w zeszłym roku ceny oleju spożywczego wzrosły o 75%, a ziemniaków o 400 funtów za tonę.
Pomimo doniesień z ubiegłego tygodnia, że stopa inflacji bazowej w UK spadła w styczniu po raz trzeci z rzędu, ceny żywności wciąż utrzymują tendencję wzrostową. Nigdzie nie widać tego tak wyraźnie, jak właśnie podczas robienia zakupów w supermarketach i w lokalnych punktach gastronomicznych.
Cost of living: Fish and chips are yet to reach price peak, industry boss warns https://t.co/hprsmwEO3Q
— Sky News (@SkyNews) February 22, 2023
Kalkulator wydatków opracowany przez Sky News Data i Forensics Unit sugeruje, że cena "fish and chips" na wynos wzrosła o 21,7% w ciągu ostatniego roku. Zmusiło to wielu restauratorów do zmian oferty dla klientów - większą rolę zaczęły odgrywać zestawy i tańsze rodzaje posiłków, takie jak kiełbaski czy nuggetsy.
Podczas wywiadu z okazji 100 lat od otwarcia przez rodzinną firmę pierwszego lokalu, Lipscombe przyznał, że ceny ryb okazują się dla wielu osób zbyt wysokie.
"Płacimy teraz o 50% więcej za dorsza i łupacza niż w tym samym czasie w zeszłym roku. Przyczyną są zarówno kwestie podaży i popytu, ale także wojna w Ukrainie. Rosja była dostawcą około 40% białej ryby, która trafiała do Wielkiej Brytanii. Zostaliśmy zmuszeni do szukania innych dostawców, a to spowodowało wzrost cen" – podkreślił.
Firma transportuje swoje dorsze i łupacze bezpośrednio z firmy rybnej w Islandii, zamiast kupować je za pośrednictwem hurtowników. James Lipscombe stwierdził, że pozwoliło to również jego firmie utrzymać zaangażowanie w zrównoważone rybołówstwo.
Jednocześnie poinformował, że kolejny wzrost cen dla klientów nastąpi już w kwietniu, ponieważ zbliża się termin podwyżki stawek minimalnego wynagrodzenia, co oznacza, że firma musi wygospodarować dodatkowe 250 000 funtów.
Dodał, że jeśli będzie musiał podpisać nową umowę na dostawę energii dla firmy, to przy obecnych cenach zwiększy to jego koszty o kolejny 1 mln funtów.
Czytaj więcej:
Kultowe brytyjskie danie zagrożone. "Kryzys nikogo nie oszczędza"
Inflacja w UK znowu spadła, ale nadal jest na poziomie dwucyfrowym
Inflacja w UK: Które produkty i usługi zdrożały najbardziej i o ile?