Proces w sprawie zabójstwa Marcina Stolarka. Jeden z oskarżonych nie przyznaje się do winy
Ciało 41-letniego Stolarka znaleziono w przepompowni ścieków przy Chain Bridge Road w Bostonie 12 stycznia 2020 r.
Ława przysięgłych w sądzie koronnym w Lincoln usłyszała, że policja wszczęła "szeroko zakrojone dochodzenie policyjne, w wyniku którego prawomocnie skazano już dwóch innych mężczyzn, Łukasza F. oraz Adama K.".
Przy wywożeniu zwłok 41-letniego Polaka obecny był także Artur K. Jak informuje LincolnshireWorld, mężczyzna uciekł do Irlandii samochodem marki Vauxhall Astra, w którym znaleziono ślady krwi.
Prokuratura twierdzi, że oskarżony Kamil Ż. również brał udział w całym incydencie.
Prokurator wyjaśnił, że 41-latek został związany i brutalnie pobity w domu Adama K. Następnie umieszczono jego zwłoki w bagażniku samochodu Artura K. Łukasz F. oraz właśnie Kamil Ż. mieli pomagać w pozbyciu się ciała.
Zdając zeznania za pośrednictwem polskiego tłumacza, Kamil Ż. przyznał, że był pasażerem samochodu. Potwierdza to m.in. zapis z kamer przemysłowych, które uchwyciły go w środku.
Odpowiadając na pytania adwokata, mężczyzna podkreślił, że nie wiedział, jak się zachować w sytuacji, w której się znalazł. "Stałem w drzwiach, kiedy zobaczyłem, co robią. Wchodziłem do środka i wychodziłem. Nie widziałem nawet jego twarzy (Marcina)" - wyjaśnił.
"Kiedy Artur wracał do samochodu, Adam i Łukasz wkładali Marcina do bagażnika. Nie wiedziałem, co myśleć. Byłem przerażony. Wszystko działo się bardzo szybko" - dodał.
"Powiedziałem Arturowi, żeby pojechać do szpitala, ale Łukasz się nie zgodził. Odparłem wówczas, że jeśli nie można iść do szpitala, to można zostawić go (Marcina) pod szpitalem, ale Łukasz się zdenerwował i kazał mi się zamknąć" - relacjonował Polak.
Następnie zapytano go, w jakim - jego zdaniem - stanie był wówczas Marcin Stolarek. "Nie wiem, nie mam pojęcia" - odparł.
Artur Ż. dodał także, że "to Łukasz dał Arturowi wskazówki, gdzie jechać samochodem".
Jury usłyszało także, że Artur K. opuścił Anglię w styczniu 2020 r., jadąc astrą do Holyhead w Walii, a następnie promem do Republiki Irlandii. Tam go aresztowano, przywieziono z powrotem i w lipcu 2021 roku został osadzony w więzieniu na 28 miesięcy po tym, jak przyznał się do spisku mającego na celu wypaczenie wymiaru sprawiedliwości, prowadząc samochód biorący udział w morderstwie.
Sam Kamil Ż. również wyjechał za granicę, zanim stanął przed sądem. Aresztowano go w Holandii na początku tego roku i poddano ekstradycji do Wielkiej Brytanii. Proces wciąż trwa.
Czytaj więcej:
Holandia: Ruszył proces o zabójstwo dziennikarza. Jednym z oskarżonych jest Polak
Bezdomny mężczyzna oskarżony o zabójstwo bohaterskiego polskiego chłopca
UK: Aresztowano podejrzanego o śmiertelne postrzelenie 9-letniej dziewczynki
Anglia: Dożywocie za zabójstwo 15-letniego Polaka