Plaga karaluchów zakłóciła Halloween w amerykańskim miasteczku
Na ironię losu zakrawa fakt, że obchody święta, którego symbolem są nietoperze, pająki i inne "paskudztwa" zakłóciły karaluchy. A tak właśnie stało się w tym roku w Wyandotte.
Decyzję o zamknięciu kilku ulic wraz z chodnikami podjęli miejscy urzędnicy, którzy od kilku dni starali się powstrzymać inwazję tych owadów. Uznali oni, że świętujący Halloween przebierańcy, chodząc od domu do domu, mogliby niechcący roznieść insekty lub ich jaja.
Jak donosi "Detroit Free Press", zdaniem dyżurnego inżyniera miasta Grega Mayhewa zakaz świętowania Halloween w części miasta zapobiegnie dalszej ekspansji insektów.
Inwazję karaluchów zauważyli kilka dni temu śmieciarze, którzy zabierali śmieci sprzed opuszczonego domu. Szybko odkryto, że insekty przedostały się już do innych okolicznych budynków. Miejskie służby od razu przystąpiły do walki ze szkodnikami, ale, jak twierdzą, wytępienie ich zajmie trochę czasu.
Wyłączenie części ulic z halloweenowej zabawy nie spodobało się wielu mieszkańcom. Stanowczo poparli je za to mieszkańcy posesji leżących w pobliżu zaatakowanego przez karaluchy pustostanu. W tej grupie jest Jeff Kerekes.
"Ludzie muszą zdać sobie sprawę z tego, że istnieją procedury, których należy przestrzegać i to właśnie robi miasto. Wkrótce władze przejmą nadzór nad nieruchomością, od której zaczął się problem i wezwą specjalistów, którzy przeprowadza dezynsekcję" - napisał w mediach społecznościowych.
Poza zamkniętymi w halloweenowy wieczór ulicami przebierańcy mogli bawić się w Wyandotte jak zwykle.
Czytaj więcej:
Seul: Panika podczas imprezy Halloween. Nie żyje 151 osób
Brytyjscy eksperci: Pozostawiane w lesie halloweenowe dynie szkodzą zwierzętom