Polacy ewakuowali chorego chłopca z Ukrainy do UK. "Nikt nie chciał tego zrobić"

Przygotowania do tego przedsięwzięcia trwały cztery tygodnie. Polscy ratownicy pokonali kilka tysięcy kilometrów, aby przetransportować chorego chłopca do Wielkiej Brytanii.
Najpierw karetką przejechali na teren objęty wojną - do Kijowa. Następnie wrócili do Krakowa, skąd samolotem polecieli razem z dzieckiem do Manchesteru. Nie wzięli za to ani grosza.
"Dziecko było po zabiegu chirurgicznym, obciążone chorobami genetycznymi. Nikt nie chciał się podjąć zadania przewiezienia go bezpiecznie do Manchesteru. Dlatego postanowiliśmy, że my to zrobimy" -relacjonował Adam Chramiec w rozmowie z "Gazetą Krakowską".
W czasie transportu nie mogli liczyć na żadną pomoc ze strony ukraińskiej. "Jeśli doszłoby do nagłego pogorszenia stanu zdrowia dziecka, to bylibyśmy zdani tylko na siebie i własne umiejętności" - dodał ratownik w rozmowie z Polsat News.
Po drodze było niebezpiecznie, ale ratownicy nie chcą o tym opowiadać. Wolą skupić się na tym, że ich misja zakończyła się sukcesem.
W Wielkiej Brytanii na dziecko, które jest sierotą, czekali lekarze i nowi rodzice adopcyjni.
Czytaj więcej:
UK: Uchodźczyni z Ukrainy rozpoznała na zdjęciu swój bojler na rosyjskim czołgu
Instytut Badań Pollster: 89 procent Polaków uważa, że każdemu należy się pomoc
Ponad połowa Polaków obawia się finansowych konsekwencji wojny w Ukrainie
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson został honorowym obywatelem Odessy