Widmo restrykcji na Nowy Rok w UK. Rząd rozważa zakaz spotykania się w domach

Jak zauważają media, Boris Johnson jasno dał do zrozumienia, iż imprezy świąteczne nie będą odwoływane. W swoim wypowiedziach ani razu nie wspomniał jednak o celebracjach noworocznych.
W tym samym czasie rząd Walii przywrócił w całym kraju "zasadę sześciu" - spotkania w domach są możliwe wyłącznie w mniejszych grupach.
Już teraz niektóre lokale gastronomiczne donoszą o braku chętnych na noworoczne imprezy. Wiele osób obawia się, iż będą one i tak odwołane, więc Brytyjczycy starają się "nadrobić" ten czas i tłumnie odwiedzają restauracje i kluby nocne.
W Szkocji szefowa rządu Nicola Sturgeon zaapelowała z kolei do mieszkańców o "dużą rozwagę" w czasie zabaw noworocznych. "Chociaż jest to trudne, staraj się utrzymywać dystans społeczny i ograniczać kontakt z innymi" - oznajmiła.
Media oceniają, iż skutki gospodarcze restrykcji będą druzgocące i jest to obecnie jedyny powód, dla którego Boris Johnson stosuje łagodniejsze niż przed rokiem podejście. Nawet wśród konserwatystów pojawiają się głosy sprzeciwu wobec dalszego zaostrzania ograniczeń.
Portal MailOnline - w oparciu o własne źródła - informuje jednak, że rząd pracuje obecnie nad projektem całkowitego lockdownu kraju. Miałby on zostać ogłoszony już 27 grudnia i potrwać dwa tygodnie.
Czytaj więcej:
Rząd UK rozważa zamknięcie pubów i zakazanie imprez noworocznych