Harry i Meghan "rozważali" ujawnienie, kto w rodzinie królewskiej jest rasistą

Harry i Meghan, którzy po rezygnacji z pełnienia obowiązków członków rodziny królewskiej mieszkają w Kalifornii, w wywiadzie udzielonym w marcu br. gwieździe amerykańskich programów talk-show Oprah Winfrey wysunęli szereg oskarżeń pod adresem rodziny królewskiej.

Największą siłę rażenia miało to, że jeden z jej członków miał wyrażać zaniepokojenie tym, jak ciemna może być skóra syna pary - Archiego. Oprah dopytywała, kto prowokował takie rozmowy. "Myślę, że ujawnienie tego byłoby dla nich bardzo szkodliwe" - podsumowała wymijająco Meghan.

Do tej pory para odmawiała podania nazwiska tej osoby, podkreślając jednocześnie, że nie była to królowa Elżbieta II ani zmarły w kwietniu tego roku książę Filip.

Tymczasem zaktualizowana edycja nieautoryzowanej biografii pary pt. "Finding Freedom" zawiera serię nowych stwierdzeń dotyczących wydarzeń z ostatnich kilku miesięcy. W nowym rozdziale, do którego dotarł dziennik "Daily Mail", można przeczytać m.in., że para "rozważała" ujawnienie personaliów "królewskiego rasisty". 

Można dowiedzieć się też, że Sussexowie byli niezadowoleni ze sposobu, w jaki pałac Buckingham odniósł się do ich zarzutów, które padły podczas kontrowersyjnego wywiadu. Oprócz oskarżania rodziny królewskiej o rasizm, Meghan przyznała też, że ​​czuła się ignorowana, gdy próbowała zgłaszać obawy dotyczące jej zdrowia psychicznego.

Kilka dni po wyemitowaniu wywiadu królowa wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że ​​jest "zasmucona dowiedziawszy się, jak trudne było ostatnie kilka lat dla Harry'ego i Meghan". Podkreśliła też, że "niektóre wspomnienia mogą się różnić", co zostało odebrane jako podważenie przedstawionej przez nich wersji.

Autorzy książki, Carolyn Durand i Omid Scobie, powołując się na "królewskie źródła", twierdzą też, iż royalsi byli szczęśliwi, że ​​ciężarna Meghan nie mogła uczestniczyć w pogrzebie księcia Filipa, ponieważ "nie chcieli cyrku" lub "księżnej robiącej przedstawienie".