UK: Sąd wydał zgodę na odłączenie od aparatury młodej matki w stanie śpiączki

Sprawa przypomina głośną historię mieszkającego w Anglii Polaka, który po ataku serca pozostawał prawie trzy miesiące w stanie wegetatywnym, do czasu gdy po długiej batalii sądowej szpital w Plymouth uzyskał zgodę sądu na wstrzymanie mu podawania za pomocą rurek pożywienia i wody. Będący w średnim wieku mężczyzna zmarł pod koniec stycznia br.
Kobieta, o której mowa, ma nieco ponad 30 lat, jest muzułmanką i już wcześniej cierpiała na chorobę Addisona - rzadkie schorzenie spowodowane przewlekłym niedoborem hormonów produkowanych przez korę nadnerczy.
W styczniu trafiła do szpitala w Leicester w środkowej Anglii z powodu zakażenia koronawirusem, będąc w 32. tygodniu ciąży. Wkrótce po przyjęciu do szpitala urodziła dziecko przez cesarskie cięcie, ale zapadła w śpiączkę. Lekarze stwierdzili, że jej trzustka przestała funkcjonować, a jedno płuco jest martwe.
Szpital w Leicester zwrócił się do sądu o zgodę na odłączenie aparatury podtrzymującej życie, argumentując, że szanse na powrót do zdrowia są bliskie zera, z czym nie zgadzała się rodzina kobiety. "Wierzymy w cuda. Umrzemy wtedy, kiedy Bóg zapisał naszą śmierć. Odłączyć maszynę, to dla nas jak prosić kogoś, żeby nas zabił" - podkreślała w sądzie jej siostra.
Sąd opiekuńczy - specjalny sąd zajmujący się wyłącznie sprawami dotyczącymi osób ubezwłasnowolnionych lub niemogących samodzielnie podejmować decyzji - uznał jednak wczoraj, że w obecnej chwili lekarze nie podtrzymują jej już przy życiu, lecz przedłużają zgon, wobec tego w najlepszym interesie kobiety jest to, by odłączyć aparaturę i pozwolić jej z godnością umrzeć.
Czytaj więcej:
Sprawa Polaka w śpiączce. Brytyjski szpital wydał oświadczenie
Polskie MSZ "podejmuje działania" w sprawie Polaka w śpiączce
Zmarł Polak, który przebywał w śpiączce w szpitalu w Plymouth
Polskie MSZ zapewnia: "Pomagamy rodakom w Wielkiej Brytanii"