Hiszpan bał się pandemii. Uciekł na bezludną wyspę
Pochodzący z Walencji Rafael Lambies o swojej podróży poinformował nie tylko hiszpańską rozgłośnię Cadena Ser, ale też balearską żandarmerię.
Lambies stwierdził, że ucieczka na bezludną wyspę o wielkości 3 km2 była decyzją "zdroworozsądkową". Pomimo braku towarzystwa, nie narzeka. "To taki raj, jak na jednej z wysp karaibskich" - przyznał w rozmowie z Radiem Illa.
Pochodzący ze wschodniej Hiszpanii żeglarz uznał, że na zlokalizowanej na północ od Formentery wysepce uda mu się przetrwać szczyt pandemii Covid-19. W jej wyniku do wczoraj w zmarło w Hiszpanii 7 340 osób, a ponad 85 tys. zostało zakażonych.
Lambies przyznał, że głównym powodem wyprawy była chęć całkowitego odizolowania się od reszty świata podczas pandemii. "Nie chcę tu widzieć nikogo ani z nikim się kontaktować" - podkreślił.
Przyznał, że wycieczki po wysepce i krzątanie się przy biwaku zajmują mu większą część dnia. "Nie mam praktycznie czasu nawet na czytanie" - wyjaśnił tymczasowy rezydent skrawka balearskiego lądu.
Czytaj więcej:
Rekordowa liczba zgonów w Hiszpanii. Mieszkańcy zmieniają nawyki zakupowe
Hiszpania: Ponad 124 tys. kar za lekceważenie przepisów o stanie zagrożenia
"The Times": Dzięki restrykcjom liczba zgonów będzie mniejsza niż zakładano
WHO: Powinniśmy wkrótce zobaczyć stabilizację epidemii we Włoszech