Londyńscy strażacy oskarżają BBC o seksizm
Niepoprawne politycznie określenie pojawiło się w programie dla dzieci "Hey Duggee” na kanale CBeebies. Wywołało ono serię postów na Twitterowym koncie remizy w Greenwich na wschodzie Londynu.
"Nasza emerytowana pracownica musiała wytłumaczyć 2-letniemu wnukowi, co znaczy ten anachronizm. Czy to nie jest smutne, że jeden z naszych najdłużej służących strażaków, kobieta, która ugasiła wielki pożar na Kings Cross 30 lat temu, musi nadal oglądając z wnukiem telewizję, tłumaczyć, dlaczego nazwa zawodu odnosi się tylko do mężczyzn?” - pisali oburzeni strażacy.
Według LFB, odpowiednią nazwą zawodu w języku angielskim jest "firefighter”. "Wolimy to słowo, które nie piętnuje płci i powinno być szeroko stosowane w mediach, a szczególnie w BBC” - tłumaczyli.
Zdaniem LFB, używanie terminu nie odnoszącego się do żadnej płci ważne jest dla przyciągania do służby większej liczby kobiet. Brygada prowadzi od października ubiegłego roku prowadzi akcję "Firefighting Sexism".
"Po raz pierwszy w szeregi LFB kobieta wstąpiła w 1982 roku. To śmieszne, że po 36 latach ludzie nadal są zaskoczeni widokiem pań w naszych służbach i określają je mianem rodzaju męskiego. Zrobię wszystko na rzecz zwalczania tych stereotypów” - podsumował Dany Cotton, komendant londyńskiej straży pożarnej.
W języku polskim istnieje sporo trudności z tworzeniem żeńskich form zawodów przypisywanych dawniej głównie mężczyznom. Po pierwsze - ze względu na trudność w wymawianiu (np. architektka, pediatrka, adiunktka), a po drugie - na przyzwyczajenia (sfeminizowanie nazwy wydają nam się dziwne, a nawet zabawne). Często formy męskie jako nazwy zawodów i tytułów kobiet są traktowane jako poważniejsze i grzeczniejsze, do lekarki więc zwracamy się: pani doktor, do prawniczki: pani mecenas, a do posłanki – pani poseł.