Londyńska businesswoman zaskarża prawo May do uruchomienia Brexitu
Prawnicy Giny Miller są zdania, iż rząd nie może uruchomić Artykułu 50. (mechanizm opuszczenia UE) jednostronnie, przy użyciu siły, która przez wieki przysługiwała monarchii.
"Mamy parlament, który jest suwerenny. Mamy funkcjonującą demokrację. Czy teraz nagle możemy wrócić do XVIII- i XIX-wiecznej polityki, kiedy rządy mogły ominąć parlament i złamać prawa człowieka, co się zdarzy w przypadku opuszczenia UE? Dla mnie jest to bardzo niebezpieczny kierunek" – argumentuje Miller.
Do kobiety mają dołączyć inni obywatele, dla których ta kwestia nie jest obojętna. W ten sposób sprawa zaangażuje jedne z najlepszych umysłów prawniczych w kraju.
Prokurator Generalny Jeremy Wright będzie reprezentować podczas rozpraw rząd, powołując się na fakt, że wynik referendum musi być szanowany, a królewski przywilej oznacza zwolnienie z obowiązku przeprowadzenia głosowania w parlamencie przed uruchomieniem Artykułu 50.
Ministrowie oskarżają wnoszących sprawę o próbę udaremnienia Brexitu.
Konserwatywny poseł Bernard Jenkin, który jest przewodniczącym Komitetu Administracji i Spraw Konstytucyjnych, twierdzi, że "sprawy traktatowe zawsze były wykonywane z królewskiego przywileju", a Artykuł 50. jest kwestią dotyczącą traktatu.
"Wśród osób zaangażowanych w sprawę sądową jest bardzo wielu ludzi, którzy chcą udaremnić opuszczenie Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię lub zastosować opcję połowicznego wyjścia. Myślę, że chcą przedłużyć agonię i niepewność, gdy w rzeczywistości to, czego potrzebują biznesy, to pewność i jasny kierunek" – dodał.
Jeśli sędziowie postanowią, że ma się odbyć głosowanie, wówczas istnieje możliwość, iż parlamentarzyści podważą wynik referendum.