UE, UK, Kanada, Australia i Nowa Zelandia zapowiadają nałożenie sankcji na Białoruś
"Łączymy się we wspólnym potępieniu pozorowanych wyborów prezydenckich na Białorusi 26 stycznia oraz trwającego nadal naruszania praw człowieka przez białoruski reżim" - głosi komunikat opublikowany na stronach rządu Wielkiej Brytanii.
Cytowany w oświadczeniu brytyjski minister spraw zagranicznych David Lammy oznajmił, że Zjednoczone Królestwo i jego partnerzy będą "nadal wspierać naród białoruski i potępiać tych, którzy odmawiają mu należnego prawa do wolności i demokracji".
"Świat przyzwyczaił się do cynicznej, symulowanej demokracji (Alaksandra) Łukaszenki na Białorusi, podczas gdy on w rzeczywistości brutalnie niszczy społeczeństwo obywatelskie i głos opozycji, by wzmocnić swą władzę" - dodał Lammy.
Joint statement by the EU, Australia, Canada, New Zealand and the UK on the sham presidential elections in #Belarus
— DemObsEU (@DemObsEU) January 27, 2025
They denounce the late sending of the invitation of a mission of #ElectionObservation of the @osce_odihr https://t.co/iMDRCy6rBw
W niedzielę wieczorem szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas napisała w oświadczeniu: "UE będzie nadal nakładać restrykcyjne i ukierunkowane środki przeciwko reżimowi, jednocześnie wspierając finansowo społeczeństwo obywatelskie, białoruskie siły demokratyczne na uchodźstwie i białoruską kulturę".
Kallas zadeklarowała, że sankcje na Białoruś będą dalej nakładane także z powodu zaangażowania reżimu białoruskiego w napastniczą wojnę Rosji przeciwko Ukrainie i jej hybrydowe ataki na sąsiadów.
Do nałożenia kolejnych sankcji na Białoruś wezwał w przyjętej w zeszłym tygodniu rezolucji Parlament Europejski.
Niedziela była głównym dniem zorganizowanego przez białoruski reżim głosowania, w którym rządzący od 31 lat Łukaszenka sięgnął po siódmą kadencję. Pozostali oficjalni kandydaci (łącznie było ich pięciu) zdobyli między 1 a 3 proc. głosów. Przeciwko wszystkim kandydatom zagłosować miało 5,1 proc. wyborców.
Lokale zamknięto o godz. 20:00 (godz. 18:00 w Polsce). Według wyników exit poll podanego przez media państwowe nieuznawany przez Zachód lider miał zdobyć 87,6 proc. głosów.
Czytaj więcej:
"Bez-wybory" na Białorusi. Po 31 latach władzy Łukaszenka wciąż rządzi