Politolog: Świat, zwłaszcza Europa, musi przygotować się na ewentualne zwycięstwo Trumpa

"Niewątpliwie świat powinien przygotować się na zwycięstwo Trumpa, bo zawsze lepiej być gotowym na gorsze, mając jednocześnie nadzieję na lepszy scenariusz. Ale przygotować się na to trzeba" - oznajmił prof. Parsi z Katolickiego Uniwersytetu Sacro Cuore w Mediolanie.
"Problem polega na tym, że niezależnie od tego, jak bardzo się przygotujesz, jest zawsze margines tego, czego przewidzieć nie można, a to jest jedną z charakterystycznych cech Trumpa" - zauważył.
"W jego przypadku jest też trudność w przewidzeniu tego, jak rozległe szkody może to (prezydentura Trumpa) wywołać: jakie mogą być szkody zarówno jeśli chodzi o stosunki z Rosją i ryzyko porzucenia Ukrainy, jak i o Bliski Wschód przy bezkrytycznym poparciu dla Izraela" - zauważył ekspert.
Zdaniem Parsiego, istotna jest też kwestia przyszłości relacji transatlantyckich. W tej sprawie, według niego, istnieje ryzyko, że ewentualna prezydentura Trumpa może doprowadzić do postrzegania przez USA "państw europejskich jako konkurentów, rywali, a nie jako sojuszników i partnerów".
Zapytany, czy Europa może przygotować na wygraną Trumpa, prof. Parsi odparł: "Ponieważ nie można wybrać tego, co się wydarzy, a - jak wiadomo - sytuacja jest bardzo skomplikowana, sprawa jest jasna: albo się przygotujemy, by uniknąć fali, albo ona nas porwie".

"Pewne kroki zostały podjęte w ciągu ostatnich prawie trzech lat wojny na Ukrainie i zobaczymy, czy dalej tak będzie. Trzeba bowiem, aby Europa odnalazła na nowo odwagę, by pokazać stanowczość wobec Rosji, ale także wobec Izraela" - oznajmił włoski politolog.
Dodał: "Potem możemy pokazać Trumpowi to, jaki wkład może wnieść Unia Europejska".
"Jeśli zaś chodzi o możliwą przyszłą amerykańską administrację, musimy poczekać na to, jakie będą nominacje, by zobaczyć, jacy będą rozmówcy, z którymi będą dyskutowane tak ważne kwestie, jak polityka bezpieczeństwa, polityka handlowa i ochrony środowiska" - dodał profesor.
Zauważył: "Jako że Trump ma bardzo konfrontacyjną agendę wobec Chin, Unia Europejska powinna zastanowić się, jak może wykorzystać swój ciężar polityczny, by uświadomić mu, że także potężne Stany Zjednoczone, a tym bardziej USA w kryzysie potrzebują przede wszystkim lojalnych sojuszników, a nie oportunistów".
"Porzucenie Ukrainy oznaczałoby natomiast dla Unii Europejskiej olbrzymie trudności dotyczące przetrwania (Wspólnoty). Sama Europa nie byłaby w stanie wspierać Ukrainy. Zwycięstwo Putina na Ukrainie oznaczałoby koniec projektu, jakim jest Unia Europejska. Musimy być tego świadomi" - ostrzegł prof. Parsi.
Jak przypomniał, "Unia Europejska nie powstała po to, by stać się odpowiednikiem Finlandii w czasach zimnej wojny", czyli podmiotu starającego się utrzymać jak najlepsze relacje z Moskwą.
"To jasne, że jeśli Putin wygra, konsekwencją będzie dalszy rozrost jego ambicji - z podobnymi konsekwencjami ze strony takich krajów, jak Chiny. Właśnie dlatego musimy żywić ze wszystkich sił jak największe nadzieje, że wygra Kamala Harris" - podsumował prof. Parsi.
Czytaj więcej:
Ostatni sondaż "NYT" przed wyborami: Remis Harris i Trumpa w skali kraju
Reuters: Przewaga Harris nad Trumpem maleje do jednego punktu procentowego