Wolontariusze z brytyjskiej Partii Pracy pomagają w kampanii Harris. Republikanie oburzeni
Poruszenie wśród Republikanów wywołał wpis Sofii Patel, szefowej ds. operacyjnych Partii Pracy, w którym zapowiedziała, że niemal setka byłych i obecnych działaczy laburzystowskich pojedzie do Karoliny Północnej, Nevady, Pensylwanii i Wirginii - stanów kluczowych dla wyników wyborów prezydenckich w USA.
Według Politico, działacze mają angażować się w kampanię kandydatki Demokratów jako wolontariusze, pukając do drzwi wyborców w tych stanach. Portal podaje, że mają to robić w ramach prywatnej, a nie partyjnej działalności i sami mają opłacić swój pobyt.
"To nielegalne" - ocenił na portalu X wspierający Trumpa właściciel tej platformy Elon Musk, choć amerykańskie prawo wyborcze nie zabrania obcokrajowcom angażowania się w kampanię wyborczą w charakterze wolontariuszy. Mimo to Sebastian Gorka, pochodzący z Wielkiej Brytanii były doradca Trumpa, ocenił, że sprawa jest "cholernym skandalem".
Z kolei senator Republikanów Tom Cotton stwierdził, że jest to "kolejny powód, by głosować na prezydenta Trumpa".
Politico zaznacza, że transatlantycka współpraca między lewicowymi partiami nie jest bezprecedensowa, bo w kampanię wyborczą laburzystów podczas ostatnich wyborów angażowała się związana z Demokratami grupa Center for New Liberalism.
Nie jest to też pierwszy przypadek zaangażowania brytyjskich polityków w amerykańskie wybory. W obecnym wyścigu Trumpa poparła była konserwatywna premier Liz Truss, podobnie jak lider prawicowej partii Reform UK Nigel Farage.
Czytaj więcej:
Remis Harris i Trumpa w ogólnokrajowym sondażu NBC News