Totalna inwigilacja w sieci?
Rząd amerykański potajemnie śledzi wszelką aktywność w sieci i dane na serwerach firm internetowych swoich obywateli w ramach programu PRISM.
Reklama
Reklama
"Washington Post" i brytyjski "Guardian" ujawniły dokumenty na temat istniejącego od 2007 roku programu PRISM, w ramach którego amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA) i FBI sprawdzają dane na serwerach czołowych firm internetowych. Dokumenty opublikowane przez gazety wymieniają dziewięć firm: Microsoft, Yahoo, Google, Facebook, Paltalk, AOL, Skype, YouTube i Apple. Agenci służb specjalnych mają dostęp do znajdujących się na serwerach tych firm plików audio i wideo, maili, czatów czy przesyłanych fotografii i dokumentów.
PRISM powstał na bazie zlikwidowanego tajnego programu monitorowania danych bez nakazów sądowych, który uruchomiono za prezydentury George'a W. Busha. Po ujawnieniu jego istnienia przez media i wyroku sądowym władze musiały go zmienić i uzyskać aprobatę sądu.
Unia Europejska wyraziła swoje zaniepokojenie praktyką zbierania danych z serwerów firm internetowych i zwróci się do władz USA z prośbą o wyjaśnienia. "Jesteśmy, rzecz jasna, zaniepokojeni
ewentualnymi konsekwencjami tych praktyk w odniesieniu do obywateli Europy" - poinformowała unijna komisarz spraw wewnętrznych Cecilia Malmstroem po spotkaniu unijnych ministrów spraw wewnętrznych w Luksemburgu.
Zastrzegła jednak, że "jest za wcześnie, by wyciągać wnioski", dodając: "Potrzebujemy dodatkowych informacji i skontaktujemy się z Amerykanami, by je otrzymać".
Tymczasem prezydent USA Barack Obama zdecydowanie bronił programu PRISM, tłumacząc, że nie prowadzi on do nadużyć i jest legalną metodą zbierania informacji, które pozwalają chronić Amerykanów przed atakami terrorystów.
PRISM powstał na bazie zlikwidowanego tajnego programu monitorowania danych bez nakazów sądowych, który uruchomiono za prezydentury George'a W. Busha. Po ujawnieniu jego istnienia przez media i wyroku sądowym władze musiały go zmienić i uzyskać aprobatę sądu.
Unia Europejska wyraziła swoje zaniepokojenie praktyką zbierania danych z serwerów firm internetowych i zwróci się do władz USA z prośbą o wyjaśnienia. "Jesteśmy, rzecz jasna, zaniepokojeni
ewentualnymi konsekwencjami tych praktyk w odniesieniu do obywateli Europy" - poinformowała unijna komisarz spraw wewnętrznych Cecilia Malmstroem po spotkaniu unijnych ministrów spraw wewnętrznych w Luksemburgu.
Zastrzegła jednak, że "jest za wcześnie, by wyciągać wnioski", dodając: "Potrzebujemy dodatkowych informacji i skontaktujemy się z Amerykanami, by je otrzymać".
Tymczasem prezydent USA Barack Obama zdecydowanie bronił programu PRISM, tłumacząc, że nie prowadzi on do nadużyć i jest legalną metodą zbierania informacji, które pozwalają chronić Amerykanów przed atakami terrorystów.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama