Liderka Sinn Fein chce przygotowań do zjednoczenia Irlandii
McDonald skrytykowała jednocześnie nowego szefa rządu Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona, wskazując, że "to nie jest jej premier", a jego administracja jest złożona ze "stanowczych zwolenników Brexitu".
"Część osób z politycznego establishmentu mówiła nam, że to nie jest odpowiedni moment na rozmowę o jedności Irlandii. Są w błędzie: to dokładnie odpowiedni moment na takie dyskusje" - oświadczya, dodając, że rząd w Dublinie "powinien zacząć przygotowania" pod kątem takiego scenariusza.
Szefowa nacjonalistów zaznaczyła też, że nie dokonał się żaden postęp w dotychczasowych negocjacjach ws. wznowienia funkcjonowania lokalnego rządu w Irlandii Północnej, co zwiększa prawdopodobieństwo próby przejęcia przez Londyn bezpośredniej kontroli nad tym krajem.
Badania opinii publicznej wskazują, że choć większość mieszkańców Irlandii Północnej jest za pozostaniem w unii ze Zjednoczonym Królestwem, to ich opinia może się zmienić, gdyby doszło do bezumownego opuszczenia UE i zakwestionowania postępu osiągniętego w procesie pokojowym na wyspie, którego podstawą jest porozumienie wielkopiątkowe z 1998 roku.
Na jego mocy przeprowadzenie referendum zjednoczeniowego jest konieczne, jeśli rządy w Dublinie i Londynie zgodzą się, że istnieje realna szansa uzyskania poparcia większości wyborców po obu stronach granicy.
Stanowcza deklaracja McDonald jest sygnałem dotyczącym temperatury sporu wokół Irlandii Płn. i Brexitu przed czwartkową wizytą Johnsona w tym regionie, który w referendum z 2016 roku zagłosował za pozostaniem we Wspólnocie (56 proc.).
Nowy premier, który mianował się także "ministrem ds. unii", odwiedza w tym tygodniu wszystkie regiony wchodzące w skład Zjednoczonego Królestwa w nadziei, że przekona mieszkańców do poparcia swojego planu negocjacji z UE. W czasie poniedziałkowego pobytu w Szkocji został jednak wybuczany i wygwizdany podczas powitania przed rezydencją pierwszej minister Nicoli Sturgeon.