Irlandia Północna: Podczas antyimigranckich zamieszek podpalono budynek

Zamieszki na tle antyimigranckim trwają w Irlandii Północnej od weekendu, kiedy mieszkańcy Ballymeny, położonej niedaleko Larne, dowiedzieli się, że dwóch nastolatków jest podejrzewanych o usiłowanie gwałtu.
Nie zidentyfikowano ich (zgodnie z prawem nie ujawnia się nazwisk podejrzanych nieletnich), ale pojawiła się informacja, że w przesłuchaniach uczestniczył tłumacz z języka rumuńskiego - co podsyciło podejrzenia, że chodzi o imigrantów.
Zwołana natychmiast demonstracja przerodziła się w antyimigranckie zamieszki, do których dochodziło również w kolejnych dniach i które rozprzestrzeniły się poza Ballymenę. Uczestnicy zajść używali koktajli Mołotowa, fajerwerków i kamieni w starciach z policją. Rannych zostało dotąd 41 funkcjonariuszy.
W zamieszkach, do których doszło wczoraj wieczorem uczestniczyło około 500 zamaskowanych ludzi - przekazał portal dziennika "The Telegraph".
Tłum ciskał w policjantów kamieniami i butelkami, siły porządkowe użyły armatki wodnej do ich rozproszenia. Mieszkańcy, obawiając się, że zaatakowane zostaną ich domy, umieszczali w oknach plakaty "Tu mieszkają swoi" oraz brytyjskie flagi.
Aresztowano dotychczas sześć osób, trzem nastolatkom w wieku 15-19 lat postawiono zarzuty.
Ministra sprawiedliwości Irlandii Północnej Naomi Long powiedziała, że trwający od kilku dni "festiwal nienawiści i zniszczenia" musi się zakończyć, zanim ktoś straci życie - przekazał dziennik "The Independent".
Szefowa regionalnego rządu Irlandii Północnej Michelle O'Neill nazwała zamieszki "czystym rasizmem". "Nie ma innego określenia" - oświadczyła. "Ludzie muszą uciekać, bo ich domy zostały podpalone, ich drzwi - wyważone, rodziny - zastraszone" - powiedziała, dodając, że przemoc nie ma nic wspólnego z domaganiem się sprawiedliwości.
Czytaj więcej:
Irlandia Płn: 15 policjantów odniosło obrażenia w trakcie zamieszek o podłożu antyimigranckim