Brytyjczyk wyszedł na piwo i obudził się na Majorce
27-letni Alun Griffiths z Merthyr Tydfil (południowa Walia) popijał z kolegą piwo po pracy, gdy nagle zaświtała mu myśl, aby spontanicznie udać się "w dowolne miejsce na świecie".
Szybko zamówili taksówkę i udali się na oddalone o 50 km lotnisko. Mężczyźni wybrali lot do Palmy, nie wiedząc nawet, czy to Palma we Włoszech czy na Majorce.
"Nie wiedzieliśmy, czy jedziemy do Hiszpanii czy Włoch. Zasnęliśmy w samolocie i, dzięki Bogu, obudziliśmy się w Hiszpanii" - opowiada cytowany przez "Metro" ojciec dwójki dzieci.
Przyjaciele nie mieli zarezerwowanego hotelu ani lotu powrotnego, więc uderzyli w tętniące życiem nocne kluby Majorki, gdzie bawili się do białego rana.
"Krótko po wylądowaniu zadzwoniła moja partnerka, z pytaniem gdzie jestem. Odpowiedziałem, że w Magaluf (miejscowość na Majorce - przyp. red.). Widocznie nie uwierzyła, bo oznajmiła tylko, że jedzenie jest gotowe. Wtedy uświadomiłem jej, że nie żartuję i nie będzie mnie w domu przez kilka dni" - relacjonuje Alun Griffiths.
Alun szacuje, że wraz z przyjacielem Nigelem na spontaniczne wakacje wydał ok. 800 funtów.