"Londyn rozpaczliwie potrzebuje imigrantów"
Mimo że wielu polityków postuluje ograniczenie napływu obcokrajowców na Wyspy, liderzy biznesowi ostrzegają, że niechęć do imigrantów i ograniczenie ich praw zaszkodzi gospodarce kraju, która rozwija się dzięki zagranicznym pracownikom.
Dyrektor generalny LCCI uważa, iż żeby Londyn wciąż liczył się na rynku międzynarodowym, należy spełnić dwa warunki: po pierwsze, trzeba wyrazić poparcie dla szerszego otwarcia granic dla osób z innych krajów, a po drugie: pozwolić zagranicznym studentom na pozostanie w Wielkiej Brytanii przez dwa lata po ukończeniu studiów.
„Londyn jest miastem zbudowanym na imigracji. To właśnie sprawia, że jest taką potęgą” - tłumaczy Colin Stanbridge w rozmowie z dziennikiem „City A.M.”. „Mamy niedobór wykwalifikowanych pracowników i, spójrzmy prawdzie w oczy, nasza gospodarka jest bardzo zależna od imigrantów. Politycy prywatnie potrafią to przyznać, ale publicznie trudno im powiedzieć, że całe zjawisko imigracji jest dobre dla Londynu” - dodał przewodniczący London Chambers of Commerce and Industry.
„Ktoś musi wstać i powiedzieć: tak, imigracja jest pozytywnym zjawiskiem dla stolicy. Ludzie chcą tutaj pracować, napędzają ekonomię, włączają się do płacenia podatków” - podsumowuje.
To nie taki pierwszy głos w tej sprawie. Kilka miesięcy temu były premier Tony Blair stwierdził, że "ograniczenie imigracji będzie katastrofą i doprowadzi do tego, że kraj zacznie się cofać".
Najnowsze badania wykazały także, że obcokrajowcy pracujący w Wielkiej Brytanii nie są obciążeniem dla kraju, lecz wręcz przeciwnie - podatki, jakie płacą, znacznie przewyższają otrzymywane przez nich zasiłki. Dzięki pracownikom z zagranicy Wielka Brytania w przeciągu ostatniej dekady zarobiła 15 miliardów funtów.