"Chłopi, Reymont i różne dygresje", czyli Reymont wiecznie żywy

Uznanie, jakim cieszył się na całym świecie, potwierdza przyznana Reymontowi nagroda Nobla, której laureatem został w 1924 roku. Sto lat po tym wydarzeniu, dwójka emigracyjnych twórców - Róża Wigeland i Andrzej Smoleń - przeprowadziła cyfrową rozmowę o powieści i jej autorze, która została wydana, by przybliżyć jego twórczość współczesnym czytelnikom i oddać osobisty hołd wielkiemu pisarzowi.
Książka "Chłopi, Reymont i różne dygresje" udowadnia, że dawne, polskie powieści potrafią dalej inspirować i prowokować do kolejnego odkrywania ich piękna. Zapisana rozmowa łączy kulturę, język, historię i współczesność osnute wokół bohaterów reymontowskiej epopei i samego pisarza.
We wstępie do książki autorzy napisali:
"W tytule obok samych Chłopów autor dodał podtytuł: Powieść współczesna. Może brzmieć to niezręcznie po przeszło stu latach, gdy karty dzieła zapisane są opowieścią o popańszczyźnianej wsi, bohaterowie mówią inną polszczyzną, a świat zmienił się nie do poznania. To pozorny zgrzyt. Chłopi są dalej powieścią współczesną w tym znaczeniu, że mówią o ludziach, którzy choć w innych realiach, tak wciąż zmagają się z życiem w kolejnych porach roku, niczym Reymontowscy bohaterowie w tomach epopei. Ale jest też powieścią współczesną, dlatego że wciąż jest czytana i odkrywana na nowo. Publikacja, którą oddajemy w Państwa ręce, przedstawia kilka przykładów, jak może być widziana dziś, z różnych perspektyw, pod różnymi kątami, z filtrami osobistych doświadczeń i zainteresowań".
Wstęp ten tylko potwierdza, jak ta wielka powieść dalej inspiruje kolejne pokolenia. Nawet te na emigracji.

Inspiracja twórczością Reymonta wyciąga jego bohaterów z kart powieści i przenosi na sceny teatralne lub ekrany kinowe. Do słynnej ekranizacji "Chłopów” z 1973 roku dołączyła ubiegłoroczna ekranizacja wykonana w artystycznej technice animacji, za pomocą malowanych obrazów.
W książce "Chłopi, Reymont i różne dygresje" nie mogło zabraknąć odwołania do pierwszego filmu. Drugi wszedł na ekrany kinowe już po rozpoczęciu redakcji książki. Poniżej poza-książkowe dygresje autorów, specjalnie dla portalu londynek.net dotyczące obu ekranizacji.

Róża Wigeland:
- Pisząc książkę o Reymoncie i jego dziele "Chłopi", nie sposób było nie wspomnieć o ekranizacji z 1973 roku pod tym samym tytułem i odnosimy się w tekście także do wrażeń z jej obejrzenia. W trakcie pisania dotarła do nas wiadomość o nowej ekranizacji, na którą z niecierpliwością czekaliśmy, by zobaczyć, jak twórcy filmu potraktują powieść i co będzie wiodącym wątkiem w scenariuszu.
Pokazano społeczne relacje najbardziej zrozumiałe dla widzów w każdym kraju, a mianowicie ślub młodej kobiety z dużo starszym od niej mężczyzną, pozamałżeński romans i walkę o majątek. Niuanse historyczne pominięto.
Olbrzymim atutem kadrów jest ich technika wykonania. Ani animacja, ani poprawna sztuka filmowa, lecz technika animacji malarskiej nałożonej na prawdziwe kadry w taki sposób, że twarze i sylwetki aktorów są dobrze rozpoznawalne. Z napisów końcowych można się było dowiedzieć, że w produkcji filmu brało udział ponad stu malarzy.
Doskonała muzyka dopełnia dzieła. Słychać wyraźną ludowość, ale podkręconą współczesnymi brzmieniami instrumentów. Nie zabrakło scen z dużą ilością okrucieństwa i przemocy. Realizm w poszczególnych obrazach i scenach oraz doskonałe udźwiękowienie sprawiały, że twarz sama się uśmiechała lub ramiona kuliły pod ulewą słyszaną z ekranu.
Film może wciągnąć i zachwycić, szczególnie tych, którzy czytali i znają powieść Reymonta, ale nie odnosi się do wielu faktów i historii bohaterów. Niemniej, w pełni zasłużył na kandydaturę do Oskara.

Andrzej Smoleń:
- Nie przepadam za ekranizacją "Chłopów" z 1973 roku. Dobór aktorów, w moim odczuciu, kompletnie nie pokrywa się z ich opisem w powieści. Sama Emilia Królewska, grająca Jagnę (nastolatkę) miała już ponad trzydzieści lat. Kowala, u Reymonta postawnego mężczyznę, gra Bogusław Pawlik o niekoniecznie atletycznej sylwetce. Przykłady można mnożyć…
Najnowszej ekranizacji niestety nie widziałem, natomiast pamiętam swoją reakcję na poprzedni film zrealizowany w technice malarskiej - to jest "Vincent" z 2017. Przyszło mi na myśl, że twórcy odwołują się do zrozumiałej w świecie biografii, co jest zrozumiałe z ekonomicznego punktu widzenia, ale jednocześnie żałowałem, że nie sięgnęli po polskie inspiracje, na przykład Wyspiańskim.
Jakiś czas później zostałem pozytywnie zaskoczony, gdy do drugiej realizacji wybrano właśnie "Chłopów" - w okrągłą rocznicę przyznania Reymontowi najważniejszej nagrody literackiej na świecie. Myślę, że skupienie się na wątku obyczajowym, doskonale rozumianym w każdym zakątku na Ziemi był przemyślaną decyzją. Taki zabieg pomaga w odbiorze, a jednocześnie pozwala zainteresować filmem i polską kulturą szersze grono widzów.

Na okładce książki wykorzystano autorski wzór Marzeny Jędrzejczak, artystki i rękodzielniczki z Lipiec Reymontowskich.
Dzięki wsparciu finansowemu udzielonemu przez konsulat generalny RP w Manchestrze książka w cyfrowej wersji dostępna jest bezpłatnie pod adresem:
https://emigraniada.com/chlopi
Autorów będzie można spotkać podczas Autorskich Targów Książki 29 marca w klubie Orła Białego.