Menu

Demonstranci z parku Gezi: "Jeszcze tu wrócimy!"

1 czerwca świat obiegła wiadomość o zamieszkach w Stambule. Wczoraj (tj. 11.06.2013) setki policjantów z oddziałów prewencji wkroczyły na plac Taksim i rozpędziły antyrządowych manifestantów, okupujących ten teren. Demonstracje pochłonęły już cztery ofiary śmiertelne.
Oddziały prewencji sforsowały barykady poustawiane na niektórych ulicach prowadzących do placu i gazem łzawiącym oraz armatkami wodnymi rozpędziły protestujących. Policja rozpędziła również setki młodych manifestantów ubranych w kaski i maski gazowe, którzy rzucali w jej stronę kamienie i koktajle Mołotowa. Usunięto również namioty i flagi, którymi od jakiegoś czasu naszpikowany był plac, a także transparenty zawieszone na jednym z okolicznych budynków.

Park Gezi - symbol demokracji
31 maja demonstracje przeciwko przebudowie stambulskiego placu przerodziły się w antyrządowe zamieszki w całym kraju. Protestowano przeciwko nasilającym się tendencjom autorytarnym we władzach i próbom umiarkowanej islamizacji kraju, podejmowanym przez premiera Erdogana.

Bodźcem do wybuchu protestów stały się plany przebudowy stambulskiego placu Taksim, mieszczącego się przy parku Gezi. Lokalizacja ta jest tradycyjnie miejscem, z którego wyruszają demonstracje.

Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan oświadczył, że protesty nie mają nic wspólnego z planami przebudowy, lecz są "wyłącznie ideologiczne". Oskarżył główną siłę opozycyjną, Partię Ludowo-Republikańską (CHP) o to, że stoi za niepokojami. Skrytykował także portale społecznościowe, za pomocą których ludzie skrzykują się na demonstracje, a serwis mikroblogowy Twitter nazwał "przekleństwem" i "ekstremalną wersją kłamstwa".

Erdogan potwierdził, że ma być tam wybudowany meczet, czym - jak komentują agencje - rozdrażnił demonstrantów zarzucających premierowi i jego powiązanej z ruchem islamistycznym Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) zapędy autorytarne i próby islamizacji kraju. Wcześniej pojawiły się informacje, że plany rekonstrukcji obejmują również budowę centrum handlowego.

Solidarni jak w Utopii
W miasteczku namiotowym w parku Gezi mieszka od prawie dwóch tygodni kilka tysięcy młodych ludzi. Kiedy we wtorek rano nad miejscem tym unosił się gaz, rozpylony przez policję z placu Taksim, wielu z nich opuściło park. Zaznaczają jednak, że było to tylko tymczasowe.

"Jesteśmy teraz w bezpiecznym miejscu, bo na placu było za dużo gazu, nawet dla nas, ale za jakąś godzinę wracamy" - twierdzi jeden z aktywistów, który pracuje w polowej izbie chorych, znajdującej się w parku.

To samo mówi jedna z dziennikarek, pracujących w parkowym radiu, które działa na terenie Gezi już od trzech dni. "Właśnie idziemy z powrotem. Jesteśmy ok" - wyjaśnia dziennikarka.

Według dr Matthew Gumperta ze stambulskiego Uniwersytetu Bogazici, demonstranci z parku stworzyli unikalną społeczność, opartą na ideałach legendarnej Utopii. "To, co udało się tym młodym ludziom osiągnąć w Gezi, jest fenomenalne. Przez cały czas dyskutujemy na ten temat z moimi kolegami. Im udało się tam stworzyć niezależne miasto w mieście. Nigdzie indziej czegoś takiego nie widziałem" - opowiada dr Gumpert.

Młodzież, która zajęła park, aby obronić rosnące tam stare drzewa przed wycinką (jest to część projektu mającego za cel wybudowanie w tym miejscu centrum handlowego i meczetu), jest różnokolorowa i wywodzi się z wielu, czasami wrogich sobie dotychczas, organizacji.

"Zjednoczyła nas wspólna walka z policją" - tłumaczy protestująca w Gezi feministka Ozgu z Socjalistycznego Ruchu Feministycznego. "Nigdy przedtem nie stałam w czasie demonstracji w jednym szeregu z ludźmi, którzy do tej pory uważali, że my feministki jesteśmy po prostu nienormalne. Teraz mamy dla siebie wzajemny szacunek". Aby zilustrować swoje słowa, Ozgu wskazała na wiszący niedaleko od jej namiotu transparent z napisem "Nie obrażaj homoseksualistów, razem z tobą walczyli w obronie Gezi, nie obrażaj prostytutek, one też walczyły w obronie parku".

Napis odnosi się, między innymi, do wielokrotnie opisywanej przez demonstrantów sceny, która zdarzyła się na placu Taksim podczas starć z policją 31 maja. Kiedy w którymś momencie, oszołomieni gazem protestujący zaczęli uciekać w stronę ulicy Istliklal, prostytutki otworzyły im drzwi do swojego domu publicznego. "Dały nam wodę, ocet, cytryny, słowem wszystko, żebyśmy mogli się trochę odświeżyć" - wspomina Ozgu.

"Mamy ważniejsze cele"
Zapanowanie nad tak ogromną ilością ludzi (w ostatni weekend park i przylegający doń plac odwiedziło grubo ponad milion ludzi) nie jest jednak łatwe.

"Mamy różne problemy. Szczególnie jeśli chodzi o kemalistów (zwolenników Ataturka) i Kurdów, bo oni się normalnie nienawidzą. Doszło między nimi w parku do paru konfrontacji, ale wytłumaczyliśmy im, że teraz nie czas na kłótnie, bo mamy ważniejsze cele" - przekonuje Can, 22-letni student ekonomii i geografii, który w parku należy do tzw. Platformy Solidarność, czyli komitetu, który zajmuje się koordynowaniem codziennego życia społeczności.

Innym problemem, z którym Platforma musiała sobie poradzić, było - według Cana - picie na terenie parku alkoholu, przez wielu demonstrantów uważanego za formę protestu przeciwko rządzącej partii AKP, która ostatnio wprowadziła ograniczenia sprzedaży tego trunku. W czasie pierwszych dni protestu, wszędzie w parku można było zobaczyć stoiska sprzedające piwo. "Od dwóch dni mówimy, że nie mają tutaj wstępu, to zbyt ryzykowne" - dodaje Can.

Pelin, 21-letnia studentka medycyny, jest także ochotniczką w Platformie, ale pracuje w kuchni, która od prawie dwóch tygodni żywi wszystkich demonstrantów, a także często odwiedzających park fanów, rodziny, turystów - słowem wszystkich, którzy ustawią się w kolejce po talerz zupy czy kubek herbaty.

Póki co, kuchnia jest w stanie wyżywić wszystkich dzięki hojności starszych stambułczyków, którzy tłumnie przynoszą do parku olbrzymie ilości żywności, aby przynajmniej w ten sposób wesprzeć młodzież.

"Na dodatek, codziennie rano przychodzą "ciocie" czyli starsze panie, też ochotniczki, i pomagają nam gotować. To dzięki nim jedzenie jest takie smaczne" - zapewnia Pelin, z dumą dodając, że jej rola nie kończy się na pomocy w kuchni. "Jak są problemy z policją, pomagam innym jako sanitariuszka. W końcu jestem studentką medycyny. To mój obowiązek".

W parku działa księgarnia, odbywają się różnego rodzaju szkolenia, w niedzielę na scenie, która tam się znajduje grał kwartet smyczkowy, w planach jest podobno recital pianistki.

Parkowe radio nadaje dwa razy dziennie przez internet wiadomości po turecku i angielsku, a także muzykę, programy oświatowe i wywiady ze znanymi ludźmi, którzy odwiedzają Gezi.

"Żyjemy w Utopii, nigdy nie marzyłem, że będę miał takie doświadczenie" - stwierdza Can, który ma w tym tygodniu egzaminy i przyznaje, że z powodu nadmiaru zajęć w parku trochę zaniedbał naukę. "Ale przemyślałem to, taki park zdarza się tylko raz w życiu, i to nie wszystkim. Warto".

To samo mówi feministka Ozgu. "Nieważne, co będzie dalej, czy Erdogan zrezygnuje, czy nie. My już zwyciężyliśmy. Stworzyliśmy tu coś nowego i tego nigdy nie zapomnimy" - podsumowuje.

Waluty


Kurs NBP z dnia 21.03.2025
GBP 5.0148 złEUR 4.1979 złUSD 3.8774 złCHF 4.3911 zł

Sport