Menu

Nie wszyscy kochali czerwone budki

Obok dwupiętrowych autobusów i Big Bena to jedna z najpowszechniej kojarzących się z Londynem rzeczy. Panie i panowie, przed Wami czerwona budka telefoniczna.


Widziałam ją w tylu filmach i programach w telewizji, a teraz mogę sama z niej skorzystać – cieszy się Basia. Przyznaje jednak, że tego nie robi. - Mam przecież komórkę, więc tak naprawdę z budki dzwoniłam tylko kilka razy i to zaraz po przyjeździe do Londynu.
- Kiedy przyjechali do mnie znajomi z Kanady, pierwszą rzeczą, na którą zwrócili uwagę na ulicy, była właśnie czerwona budka telefoniczna – pisze na internetowym forum Mike.

Początki
Budki telefoniczne – tak jak i same telefony – nie istniały na świecie od zawsze. Dawniej publiczne aparaty zamontowane były w takich miejscach, jak sklepy czy hotelowe foyer. Rozmowa, co zrozumiałe, nie była zbyt komfortowa. Tym bardziej, że często towarzyszył rozmówcy ktoś z obsługi: a to żeby połączyć rozmowę, a to by odebrać zapłatę.

W 1884 roku pozwolono firmom telefonicznym na zakładanie „publicznych biur telefonicznych”. Telefon stawał się coraz bardziej dostępny dla zwykłych śmiertelników. Pierwsze budki były zbudowane głównie z drewna i przybierały rozmaite formy: od prostego sześcianu do małych domków w stylu rustykalnym. Najczęściej jednak spotykane były trzy modele nazywane Wilson, Norwich i Birghingham.

Kiedy Poczta przejęła kontrolę nad telefonią w 1912 roku, szybko zdecydowano, że potrzebny jest jeden standardowy typ budki telefonicznej. Do tych planów wrócono po I wojnie światowej, za podstawę projektu przyjmując ostatni z wymienionych. Budka ze względu na kształt dachu przypominała nieco japońską pagodę. Pomalowana była przeważnie na biało; czerwone były tylko ramki okienek. Nazwano ją K1 (kiosk numer jeden), a montaż rozpoczęto w 1921 roku.

Konkurs
W 1923 roku rozpisano konkurs na nowy projekt budki telefonicznej. Poczta przedstawiła konkretne wymagania, które miał spełniać. Spośród pięciu zgłoszonych pomysłów najlepiej sprostał im projekt Sir Gilesa Gilberta Scotta, znanego już wtedy architekta, twórcy liverpoolskiej katedry. W ten sposób powstała budka K2.

Tym razem była ona całkowicie czerwona, chociaż projektant sugerował kolor srebrny z niebieskawo-zielonym wnętrzem. Z trzech stron zamontowano dzielące się na osiemnaście części okienka. Budka zwieńczona była delikatnie opadającym dachem, pod którym widniała korona i napis „telephone”. Nota bene dach ten pozostał właściwie jedynym elementem, który nie zmieniał się w kolejnych wersjach.

Nowa, żelazna budka okazała się zbyt droga w produkcji, dlatego umieszczano ją tylko na ulicach Londynu. W 1929 roku Scott został poproszony o zaprojektowanie tańszej jej wersji. Wykonana z betonu, mniejsza budka została nazwana K3 i tysiące sztuk pojawiło się wkrótce w całym kraju. Materiał z czasem okazał się mało wytrzymały.

Następny w kolejności model K4 był określany mianem całodobowej poczty i stanowił połączenie budki telefonicznej, maszyny do znaczków i skrzynki pocztowej.
Pomysł się nie sprawdził. Budki były zbyt duże, a znaczki mokły, wyprodukowano więc jedynie 50 sztuk. Podobnie stało się z lekkim, przenośnym modelem K5, który powstał z myślą o instalowaniu na wystawach, imprezach itd.

Kiosk jubileuszowy
Model, który stał się swoistym brytyjskim symbolem to budka o nazwie K6. Mówi się o niej też Jubilee Kiosk, gdyż powstała na srebrny jubileusz króla Grzegorza V, choć król nie ujrzał przed śmiercią ani jednego egzemplarza. Za projekt odpowiedzialny był znów Sir Gilbert Scott, który w międzyczasie stworzył budynki dwóch elektrowni nad Tamizą: Battersea i Bankside, gdzie dziś siedzibę ma galeria Tate Modern.

Konstrukcja łączyła zalety modeli K2 i K3, co pozwalało na masową produkcję. Budka była mniejsza od K2, a osiemnaście równych szybek zastąpiono ośmioma poziomymi, większymi szybkami, podzielonymi jeszcze tuż koło krawędzi na mniejsze. Wkrótce rozpoczęto montaż nowej budki w całym kraju. Kompletna z całym wyposażeniem ważyła 750 kg. W latach trzydziestych bardzo często zdarzało się, że budka nie miała szybek. Do kradzieży wystarczył bowiem śrubokręt i niektórzy chętnie z tego korzystali. Wadę wyeliminowano w 1939 roku, wprowadzając bardziej odporną wersję Mk2.

Tylko nie czerwony!
Chociaż dziś jest uważana za angielską ikonę, na początku „ka szóstka” nie była wcale tak powszechnie kochana. Czerwień nowej budki nie wszystkim się podobał. Twierdzono, że jest zbyt jaskrawa. Modele K1 i betonowy K3 malowane były kolorami pasującymi do otoczenia – białym, zielonym, brązowym.
Gdy wprowadzono czerwone w całości budki K6, poczta otrzymywała wiele skarg i wniosków.

W zażaleniach proszono o pomalowanie ich bardziej stonowanymi barwami. Po II wojnie światowej zezwolono, by K6 malowane były kolorem szarym z czerwonymi okienkami. Jak na ironię, wiele z tych szarych budek przemalowano potem na „tradycyjny” czerwony kolor.

Co teraz?
To miejsce ze specyficznym klimatem. Dzięki temu, że jest dość dźwiękoszczelna, kiedy wchodzi się do takiej budki, można odnieść wrażenie wejścia do zupełnie innego świata.
- Można się było w niej zamknąć i bez skrępowania gestykulować podczas kłótni z nieprzejednaną urzędniczką bankową – mówi James. - Człowiek miał wrażenie, że jest zupełnie sam i nikt go nie widzi.
Czerwone budki niepodzielnie rządziły na ulicach angielskich miast i wsi do lat 60. ubiegłego stulecia. Rosnące koszty utrzymania i notoryczny wandalizm skłoniły Pocztę do poszukiwania nowych, lepszych rozwiązań.

Z czasem budka telefoniczna straciła charakterystyczny daszek, potem zniknął czerwony mundurek, na końcu nie było nawet drzwi. W dzisiejszych czasach, kiedy każdy z nas ma przy sobie telefon komórkowy, nasuwa się pytanie: czy w ogóle jeszcze potrzebujemy budek telefonicznych? W zeszłym roku we wspólnym plebiscycie BBC i Design Museum Brytyjczycy wybrali czerwoną budkę jako jedną z 10 ikon angielskiego design w XX wieku. Dla nich to coś więcej niż tylko kupa stali i szkła. Ci nieco starsi razem z nią dorastali. Dla wielu pewnie do końca życia budka telefoniczna pozostanie scenerią wzruszających wspomnień. Pierwsza rozmowa, pierwszy pocałunek…

Prysznic w budce telefonicznej?
Zapewne dlatego, kiedy w drugiej połowie lat 80. czerwone budki zaczęły znikać z ulic, podniosły się głosy protestu. Pojawiły się naciski na to, aby zostały. Od 1936 do 1968 zainstalowano w całym kraju ok. 70 tys. czerwonych budek telefonicznych typu K6. Do tej pory na angielskich ulicach pozostaje kilkanaście tysięcy, a mniej więcej dwa i pół tysiąca zostało włączonych do listy zabytków.

Co więcej – społeczne naciski zmusiły British Telecom do odnowienia i zainstalowania z powrotem wielu czerwonych budek K6, począwszy od 60 w Westminster. Co ciekawe, przed prywatyzacją BT na Parlament Square nie było ani jednej ze stojących tam dziś „ka szóstek”. Obecnie klasyczne czerwone budki i ich repliki sprzedawane są jako dekoracja pubów i restauracji. Można sobie taką czerwoną budeczkę postawić w ogrodzie, albo… wziąć w niej prysznic, bo takie też zastosowanie dla projektu Scotta ktoś sprytny wymyślił.

Waluty


Kurs NBP z dnia 01.08.2025
GBP 4.9398 złEUR 4.2813 złUSD 3.7536 złCHF 4.5937 zł

Sport