Brytyjski historyk: Wojna polsko-sowiecka zatrzymała bolszewicki marsz na Europę
W dniach 13-15 sierpnia 1920 roku na przedpolach Warszawy rozegrała się decydująca bitwa wojny polsko-sowieckiej. Określana mianem "cudu nad Wisłą", skończyła się zwycięstwem Wojska Polskiego nad Armią Czerwoną. W 1931 roku brytyjski polityk i dyplomata Edgar Vincent lord D'Abernon uznał ją za 18. najważniejszą bitwę w dziejach świata.
Jak wyjaśnia Beevor, można argumentować, że takie określenie jest nieco przesadzone, biorąc pod uwagę, że Armia Czerwona była jednocześnie zaangażowana w wiele kampanii w rosyjskiej wojnie domowej. Z drugiej strony nie sposób nie podziwiać odwagi i dalekowzroczności Józefa Piłsudskiego, który dostrzegł możliwość zadania decydującego ciosu w tym właśnie momencie.
Dziś polski żołnierz ma swoje wielkie święto. Dziękujemy za Waszą służbę! #ŚwiętoWP #WojskoPolskie ðµð± #SILNABIAŁOCZERWONA pic.twitter.com/1rZ0VKKGKO
— Kancelaria Prezydenta (@prezydentpl) August 15, 2023
"Sądzę, że była ona niezwykle istotna nie tylko z polskiego punktu widzenia, ale też z europejskiego, bo pokazała, że marsz bolszewizmu nie jest nieunikniony i niekoniecznie musi on opanować całą Europę. Dała ona ogromną pewność siłom antybolszewickim i kwestia historycznego znaczenia bitwy warszawskiej, czy szerzej wojny polsko-sowieckiej, nie budzi wątpliwości" – ocenia Beevor.
Zapytany o to, dlaczego – oprócz wspomnianej dalekowzroczności Piłsudskiego – wojska bolszewickie przegrały wojnę, historyk wskazuje na jeszcze dwie główne przyczyny. "Pierwszą była nadmierna pewność sobie, arogancka wiara, iż nieuniknionym jest to, że rewolucja po prostu przejdzie przez Polskę do Niemiec i przekształci się w rewolucję ogólnoeuropejską. W konfliktach zbrojnych często widzimy taką nadmierną arogancję. Widzieliśmy ją także w zeszłym roku, gdy Rosjanie myśleli, że po prostu wejdą na Ukrainę i odniosą błyskawiczne zwycięstwo" – wyjaśnia.
Lance do boju, szable w dłoń, bolszewika goń, goń, goń!
— Mateusz Morawiecki (@MorawieckiM) August 15, 2023
Grafika: Jakub Różalski pic.twitter.com/TdO8egOkjR
"Drugim powodem było kompletnie niedocenienie zdolności narodu polskiego do zebrania się razem. Bolszewicy założyli, opierając się na własnej ideologii, że w Polsce mają miejsce takie same podziały i nastąpią takie same walki klasowe pomiędzy robotnikami, arystokracją i burżuazją, jakie miały miejsce w Rosji, co nie okazało się prawdą. Ważna była też rola Kościoła katolickiego w utrzymywaniu tej jedności. Nie docenili też skali patriotyzmu w kraju, który przez tak długi czas był pod zaborami" – podkreśla.
Jak dodaje, ten patriotyzm przełożył się na ogromną liczbę ochotników, którzy w 1920 roku zaciągnęli się do wojska, aby bronić kraju. Istotnym czynnikiem było także to, że polskie wojska były lepiej zorganizowane i bardziej zdyscyplinowane.
"Arogancja, nadmierna pewność siebie, kompletne niedocenienie przeciwnika i jego zdolności do walki – to były główne błędy sił bolszewickich. I jest to uderzające podobieństwo do błędów, które popełnił Władimir Putin. A jedność i zawziętość, z jaką wówczas walczyli Polacy, przypomina tę, którą teraz pokazują Ukraińcy" – kończy historyk.
Antony Beevor jest jednym z najbardziej znanych współczesnych brytyjskich historyków wojskowości, specjalizuje się w historii II wojny światowej oraz hiszpańskiej wojny domowej. Jest autorem kilkunastu książek, z których najważniejsze to: "Stalingrad" (1998), "Berlin 1945. Upadek" (2002), "Bitwa o Hiszpanię: hiszpańska wojna domowa 1936-39" (2006), "Druga wojna światowa" (2012) i "Rosja: rewolucja i wojna domowa 1917-1921" (2022). Jego książki są wydawane także w Polsce. Jego ostatnia dotychczas książka, "Rosja: rewolucja i wojna domowa 1917-1921", po polsku ukaże się w październiku.
Czytaj więcej:
Wnuczka Stalina całe życie spędziła na Zachodzie. Dziś prowadzi sklep z antykami w USA
W Londynie odsłonięto tablicę poświęconą generałowi Hallerowi
Rosja wydaje się być skazana na klęskę na Ukrainie, ale to jeszcze nie koniec problemów
"Daily Telegraph": Wspomnienia rosyjskiej tyranii napędzają polskie zbrojenia
Litwa na wzór Polski też chce zmiany nazwy miasta Kaliningrad