Hiszpania: Brytyjski właściciel wakacyjnego mieszkania został pobity przez dzikich lokatorów

Zgodnie z zeznaniami złożonymi na policji Michael przybył do swojego wakacyjnego mieszkania w ub. tygodniu i próbował otworzyć drzwi kluczem, ale zamki były zmienione. Dzwonił, ale nikt nie otwierał. Zauważył otwarte okno od strony balkonu i - myśląc, że nikogo nie ma - wszedł przez nie.
W salonie zastał kilka nieznajomych osób. Kiedy zażądał, aby opuścili jego mieszkanie, ci rzucili się na niego, brutalnie pobili i poranili, m.in. roztrzaskali mu na głowie butelkę, a odłamkami szkła poranili po całym ciele. Zdjęcie zakrwawionego mężczyzny obiegło hiszpańskie sieci społecznościowe.
Michael zdołał zbiec i wezwał pomoc. Karetka pogotowia przewiozła go do szpitala na Słonecznym Wybrzeżu. Przybyłej na miejsce zdarzenia policji "okupas" przedstawili dokument umowy o wynajem - jak twierdzi właściciel, sfałszowany. Policjanci tylko wylegitymowali trzech obywateli narodowości marokańskiej.
ð¡ A British man had to be hospitalised in the Costa del Sol municipality of Manilva after being viciously beaten by squatters who had illegally holed up in his Malaga property https://t.co/ECJWFCmuaZ
— Spanish News Today (@MurciaToday) June 6, 2023
Po wyjściu ze szpitala Mike wrócił do Londynu, aby zastanowić się, jak odzyskać swoją własność. "Okupas" w ub. poniedziałek wnieśli skargę przeciwko niemu o wtargnięcie do mieszkania bez zezwolenia i zainstalowali alarm.
Michael planował wcześniej przyjechać w lecie z całą rodziną do Manilvy, ale teraz mówi, że boi się, iż spotka "okupas" na ulicy i ci napadną na niego.
Sąsiedzi uważają, że za wszystkim stoi zorganizowana grupa przestępcza. Spółdzielnia mieszkaniowa poradziła, aby właściciele zainstalowali kamery i systemy alarmowe w celu ochrony własności.
Sprawa wywołała duże zaniepokojenie wśród rezydentów zagranicznych, których domy wakacyjne nie są zamieszkałe przez dużą część roku.
How those 'needy, desperate' people integrate so well into European society... https://t.co/In4EJaHj8R
— Tenerifediver ð¬ð§ ð´ó §ó ¢ó ¥ó ®ó §ó ¿ (@Tenerifediver) June 7, 2023
Zgodnie z obowiązującym w Hiszpanii prawem właściciel ma 48 godzin na zorientowanie się, że ktoś włamał się do jego mieszkania czy lokalu i zajął go; wtedy jest możliwa szybka eksmisja bez potrzeby wyroku sądowego.
"To jednak tylko teoria, gdyż w praktyce dzicy lokatorzy wcześniej przygotowują do okazania policji faktury, np. rachunki za zamówienia na wynos z restauracji zrobione na dany adres, aby w ten sposób przekonać, że mieszkają tam od dawna" – wyjaśnił przewodniczący organizacji osób poszkodowanych przez dzikich lokatorów (ONAO) Tony Miranda. "Taka sprawa nadaje się już do rozstrzygnięcia przez sąd, a to trwa bardzo długo, podczas gdy dzicy lokatorzy bezkarnie korzystają z mieszkania".
Paradoksalnie prawo odwołuje się do konstytucyjnie zagwarantowanej nienaruszalności mieszkania, chroniąc "okupas", i zmusza właścicieli do występowania na drogę sądową. Pomimo wprowadzenia w 2018 r. ustawy o ekspresowej eksmisji w drodze procesu cywilnego w praktyce odzyskanie własności może trwać nawet dwa lata, w zależności m.in. od obłożenia sądów, zwykle przeciążonych i niewydolnych. W międzyczasie na właścicielu ciąży obowiązek płacenia za tzw. media.
Według Mirandy "komunizm" nie został przezwyciężony i brak jest odpowiedniej reakcji na niego ze strony ruchów liberalnych. "Mamy do czynienia z kwestionowaniem prawa do własności prywatnej, ofiary tracą zaufanie do państwa prawa, a przy tym buduje się klientelę dla ruchów komunistycznych" - ocenił.
Czytaj więcej:
Plaga dzikich lokatorów w Hiszpanii
Brytyjskie media alarmują: Dzicy lokatorzy zajmują domy w Hiszpanii należące do cudzoziemców
Hiszpania: Dziki lokator zajął mieszkanie i wynajmuje pokoje. Policja aresztowała właściciela