Boris Johnson otrzymał ostrzeżenie przed zamieszkami
Ryzyko wystąpienia zamieszek dotyczy takich miast jak Manchester, Covetry, Warwickshire, Solihull oraz Leeds. We wszystkich odnotowano zauważalny spadek liczby nowych zakażeń, a pomimo to rząd utrzymał obowiązujący tam 3. poziom restrykcji.
Mieszkańcy północnej Anglii uważają, że "rząd nie traktuje ich poważnie" oraz podkreślają, że "podobne zachowanie, gdyby miało miejsce w Londynie, uznano by za absurdalne".
"Jeśli nie wycofają trzeciego poziomu, będą duże zamieszki. Obniżyliśmy ryzyko zakażeń i nie ma żadnego powodu, aby utrzymywać tak wysokie restrykcje" - przekazał dziennikowi "The Sun" informator obracający się w kręgach posłów i działaczy politycznych z północnych obszarów Anglii.
Boris Johnson mierzy się obecnie z rosnącą presją ze strony polityków z północy, w tym lokalnych burmistrzów i przedstawicieli gmin, którzy także domagają się złagodzenia obostrzeń.
Same źródła rządowe oceniają jednak, że szansa na obniżenie restrykcji na północ od Londynu jest niewielka. Zwrócono uwagę, że rząd już teraz działa w sprzeczności z apelami naukowców i lekarzy, godząc się na organizację świąt przez Brytyjczyków.
Czytaj więcej:
Rząd "rozważa" podział Londynu na różne poziomy restrykcji
Pełne puby w Londynie. Tłumy korzystały z ostatnich godzin "wolności"
Johnson: Krótsze święta to bezpieczniejsze święta