Londyn: Przez brak masek do autobusów nie wsiadło ponad 3 tys. osób
Nakrycia twarzy w transporcie publicznym w Londynie stały się obowiązkowe w zeszłym miesiącu, aby lepiej kontrolować rozprzestrzenianie się koronawirusa. Za złamanie tej zasady grozi m.in. 100 funtów grzywny oraz odmowa wejścia do środka transportu.
Policja i uprawnieni pracownicy transportu (Enforcement Officers) unikali jednak wystawiania mandatów, ponieważ wyszli z założenia, że nikt świadomie nie będzie próbował unikać stosowania się do zalecenia w czasie epidemii.
Dopiero w ubiegłym tygodniu otrzymali nakaz surowego egzekwowania przepisu - po tym, jak na jaw wyszło, że 14 proc. społeczeństwa nie stosuje się do nakazu i nie działa na nich "miękkie" podejście funkcjonariuszy.
Efektem był oficjalny nakaz, aby zamienić łagodne podejście surowym egzekwowaniem. Nie wiadomo, jak długo obowiązywać będzie nowa polityka, ale wiadomo, że podczas weekendu liczba osób nieprzestrzegających zakazów spadła do 10 proc.
Według TfL, próby odbycia podróży bez maseczki zauważalne są głównie w autobusach w wybranych częściach Londynu. "W okolicach Brent większość ludzi po 50. roku życia nosi maseczki - zwłaszcza kobiety. Ale wśród nastolatków i ludzi w średnim wieku wciąż zdarzają się tacy, którzy jej nie zakładają" - wskazano.
Dodano także, że potrzebna jest silniejsza edukacja społeczeństwa, ponieważ "znaczna liczba ludzi zakłada maseczkę, aby zakryć usta, nie zakrywając nosa".
Policja przekazała, że w ramach nowego podejścia wysłano dodatkowe patrole w okolice najbardziej zatłoczonych punktów komunikacyjnych.
Czytaj więcej:
Transport for London: Jeśli możecie, unikajcie podróży metrem i pociągiem
Plucie na kierowców autobusów nową plagą w Londynie
Londyn bez nocnego metra "do marca 2021 r."
TfL: 90 proc. londyńczyków nosi maski