Wybory do PE: Facebook złamał zasady
Holenderska organizacja Bits of Freedom (BoF) wskazała, że bez problemu mogła z terytorium swojego kraju i używając lokalnego konta bankowego prezentować treści o charakterze politycznym oraz kierować je bezpośrednio do obywateli innego państwa.
"Facebook umożliwił nam wpływanie na niemieckich wyborców za pomocą holenderskiego konta na platformie i holenderskiego rachunku bankowego. Manipulacja wyborcza poprzez Facebooka? To bułka z masłem" - przekonuje Bits of Freedom w zamieszczonym na oficjalnej stronie materiale wideo.
Facebook w zapisach swojej, zmienionej pod koniec marca, polityki reklam utrzymywał, że reklamodawcy polityczni muszą mieć zarejestrowane biura na terytorium kraju, w którym chcą prowadzić kampanię i przejść proces autoryzacji na platformie, co miało chronić przed zagranicznymi ingerencjami w przebieg głosowań.
Na dwa tygodnie przed wyborami BoF opublikowała prześmiewczy mem z logo niemieckich partii: chrześcijańsko-demokratycznej CDU i prawicowej AfD. Został on odpłatnie skierowany do głosujących w okolicy miasta Bielefeld w północno-zachodniej części Niemiec i osób zainteresowanych przynajmniej jedną z partii. Sama platforma miała zasugerować, by przedstawiciele Bits of Freedom dodali do listy odbiorców zainteresowanych nacjonalizmem oraz wojskowością. W parę dni post miał dotrzeć do ponad 2 tys. osób i wywołał ok. 62 reakcje i 16 komentarzy.
"To tylko jeden z przykładów, że obietnice nie idą w parze z faktycznymi usprawnieniami" - wskazali przedstawiciele BoF w liście wysłanym do Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej. Dokument wzywa prawodawców UE do powołania specjalnego komitetu, którego zadaniem byłoby przesłuchanie świadków w tej sprawie i zaproponowanie zmian prawnych.
"Decydowanie o tym, która reklama jest polityczna często nie jest proste. Nasze systemy byłyby dużo bardziej skuteczne, jeśli prawodawcy ustaliliby jednorodne standardy weryfikacji podmiotów politycznych" - zaznaczyła w oświadczeniu dla agencji przedstawicielka koncernu Facebook.
Jak przypomniał Bloomberg platforma społecznościowa nadal zmaga się z kryzysem wizerunkowym związanym z doniesieniami o tym, że Rosjanie wykorzystali serwis do wpływu na wyborców podczas kampanii prezydenckiej w USA w 2016 r., a inne podmioty wpływały na wyniki wyborów parlamentarnych w poszczególnych państwach Europy.