E-sklepy "zabijają" brytyjskie "high streets". Wszystko przez podatki
Obecnie jedna piąta sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii odbywa się przez internet, a odsetek ten wciąż rośnie. Komisja ds. Mieszkalnictwa, Wspólnot i Samorządów Lokalnych obawia się, że taki stan rzeczy doprowadzi do "uśmiercenia" tradycyjnego handlu na brytyjskich ulicach.
"Sklepy już znikają z rynku, a niektóre dobrze prosperujące dzielnice handlowe mogą wkrótce zamienić się w miasta duchów. Jedyny ratunek we wspólnych działaniach rządu, radnych, sprzedawców, właścicieli gruntów i lokalnej społeczności" - podkreśla rządowy komitet.
Jak zaznaczono, jednym z problemów jest to, że sprzedawcy detaliczni, uzależnieni od fizycznych lokali, płacą znacznie wyższe podatki niż sprzedawcy internetowi. Dla przykładu, stawki Amazon UK wynoszą ok. 0,7 proc. obrotu w Wielkiej Brytanii, podczas gdy większość sprzedawców płaci od 1,5 do 6,5 proc.
W związku z tym posłowie wezwali rząd, aby ponownie rozważył wprowadzenie podatku od sprzedaży internetowej. Wcześniej Skarb Państwa wykluczył ten pomysł z obawy o szkody dla konsumentów.
Komitet zaapelował też do rządzących o rozważenie "zielonego podatku" od dostaw online i opakowań, a także wyższych stawek VAT i ogólnego podatku od sprzedaży. "W ten sposób można by było obniżyć stawki biznesowe dla detalistów i przeznaczyć więcej funduszy na rewitalizację ulic handlowych w Wielkiej Brytanii" - argumentują posłowie.
Helen Dickinson, szefowa British Retail Consortium, z zadowoleniem przyjęła propozycje komisji, zaznaczając, że obecny system podatkowy "w dużym stopniu przyczynił się do zamykania stacjonarnych sklepów".
Z kolei minister ds. ulic handlowych, Jake Berry, przypomniał, że rząd uwzględnił w ostatnim budżecie 675 milionów funtów na wsparcie brytyjskich ulic handlowych. "Doskonale zdajemy sobie sprawę, że są one podstawą naszej gospodarki i kluczową częścią lokalnych społeczności. Dlatego chcemy, aby rozwijały się zarówno teraz, jak i w przyszłości" - zapewnił Berry.