Brytyjka nie wypadła, a "pijana wyskoczyła ze statku"
Historię z happy endem opisywały media na całym świecie.
Joga i śpiewanie miały pomóc 46-latce przetrwać długie godziny w zimnej morskiej wodzie. Cudem uratowana kobieta dziękowała poźniej w wywiadach "cudownym ratownikom" za ocalenie życia.
Tymczasem na jaw wychodzą nowe fakty, z których może wynikać, że Kay Longstaff wcale nie wypadła za burtę, tylko wyskoczyła z wycieczkowca po kłótni z partnerem - donosi Express.co.uk.
Zarówno załoga, jak i pasażerowie twierdzą, że barierki bezpieczeństwa na "Norwegian Star" są zbyt wysokie, aby "ot tak wypaść ze statku".
Jeden z świadków napisał w mediach społecznościowych, że zanim doszło do wypadku, Brytyjka wypiła sporo alkoholu i kłóciła się ze swoim partnerem.
"Ona nie wypadła, ona wyskoczyła. Rozmawiałem z nią przez cały tydzień. Wciąż awanturowała się ze swoim facetem" - relacjonuje Daniel Punch, ekspert ds. promocji na Norwegian Star.
Inny pasażer wycieczkowca opowiada, że zanim 46-latka "wypadła" za burtę, odłożyła torebkę, w której był m.in. paszport. "Poza tym dużo piła" - dodał.
Całą sytuację zarejestrowały kamery monitoringu. David Radas z chorwackiego ministerstwa gospodarki morskiej poinformował, że personel statku dokładnie analizuje nagrania, aby dowiedzieć się, co tak naprawdę wydarzyło się na "Norwegian Star".
Longstaff, która w przeszłości pracowała jako stewardessa dla wielu linii lotniczych, mieszka obecnie na hiszpańskiej Marbelli. Zdaniem sąsiadów cytowanych przez Express.co.uk, Brytyjka prowadzi bardzo aktywne życie towarzyskie.