Po upałach w Wielkiej Brytanii sztorm, burze i ulewy
Pierwsze oznaki zmiany pogody odczuli już mieszkańcy Szkocji, północnej Anglii oraz północnej Walii. Tam od wczoraj grzmi i pada, a temperatura spadła o niemal 10 stopni. Wydano również ostrzeżenia przed podtopieniami budynków i wylaniem rzek. Tak ma być w całej Wielkiej Brytanii.
Met Office zapowiada, że nie będzie jednak zimno. W weekend termometry pokazywać będą na południu kraju od 20 do 25 stopni. Możliwe są częste, ale przelotne deszcze, błyskawice, duży grad i spore podmuchy wiatru.
Dzisiaj Wielka Brytania będzie pod wpływem niżu znad Atlantyku, ale pogoda nie będzie męcząca. Na północy kraju temperatury nie będą wyższe niż 20 stopni, a w Londynie słupki rtęci pokażą maksymalnie 24 stopnie – podaje BBC.
Jutro nad Zjednoczonym Królestwem pojawi się sporo chmur - słońce pojawiać się będzie od czasu do czasu. To idealny dzień na wyprawy za miasto. Upał nie będzie dokuczał i nie będzie ulew. Najcieplej będzie w stolicy - 23 stopnie.
Eksperci od pogody zapowiadają, że od przyszłego tygodnia nad Tamizę może powrócić upał, ale nie na długo.
Brytyjczycy byli zmęczeni falą upałów, która trwała w Wielkiej Brytanii od soboty. Średnia temperatura codziennie przekraczała 30 stopni.
W środę w Londynie padł nawet rekord, gdy na Heathrow zanotowano 34,5 stopni. To najcieplejszy czerwcowy dzień od 41 lat. Najwyższa w historii temperatura w czerwcu została odnotowana w 1976 roku, kiedy w Southampton było 35,6 stopni Celsjusza.