Robert Kranjec wraca na skocznię
Kranjec, mistrz świata w lotach z 2012 roku, miał na Bergisel problemy tuż po wyjściu z progu. Wypięła mu się jedna narta i upadł. Najstarszy zawodnik kadry Słowenii został przewieziony do kraju i operowany w klinice w Jesenicach.
"Czuję się nieźle, ale ręka nadal mocno boli. Pojawiłem się po raz pierwszy na skoczni po upadku, poleciałem pięć razy. W jakiej jestem dyspozycji? Trudno powiedzieć, starałem się po prostu odzyskać dobre czucie w powietrzu" - powiedział Kranjec w wywiadzie udzielonym jednemu z portali narciarskich.
Tegoroczny letni sezon był dla Kranjca udany - zajął trzecie miejsce w klasyfikacji końcowej LGP.
Na pytanie, czy zakończy rehabilitację przed inauguracją zimowego sezonu w Klingenthal 21 i 22 listopada, Kranjec odpowiedział bez entuzjazmu. "Mam nadzieję, że tak. Ale decyzję w tej sprawie podejmie sztab medyczny zespołu i trener Goran Janus. Mam sporo do zrobienia, wiem to po dzisiejszych skokach. Na rozbiegu jest już dobrze, ale w powietrzu czuję się dziwnie, gdyż nie mogę wyprostować lewego ramienia" - tłumaczył.
Kranjec przyznał, że po wypadku przez ponad dwa tygodnie nie trenował na skoczni, miał tylko zajęcia na siłowni. Treningi wznowił, ale - jak zaznaczył - nie obyło się bez problemów. "Poważnie obawiałem się tych pierwszych prób... W Innsbrucku spadłem tuż po wyjściu z progu, to był bardzo nieszczęśliwy upadek. Zgubiłem przecież lewą nartę w locie. Po takim wypadku nie jest łatwo wrócić na rozbieg" - przyznał.
Zapytany o dalsze plany treningowe przed Klingenthal, Słoweniec potwierdził, że jeszcze kilka dni spędzi w Kranju.
"Znam ten obiekt, dobrze się tutaj czuję. Później być może kadra wybierze się do Ramsau. Potrzebuję wielu skoków, żeby wrócić do dobrej dyspozycji" - zakończył.