Sieć marketów zabroniła używania języka polskiego w trakcie przerw. Teraz przeprasza
“Jeśli uważasz, że masz problem z komunikowaniem się w języku angielskim, ktoś powinien ci pomóc w tłumaczeniu. Nawet podczas przerw” – takie oświadczenie wydała swoim pracownikom sieć irlandzkich marketów "Fresh". Osoby, które nie przestrzegały nowych zasad, miały zostać pociągnięte do odpowiedzialności dyscyplinarnej.
Komunikat ten nie spodobał się pracującym tam obcokrajowcom, w tym Polakom. Imigranci okazali swoje oburzenie podczas jednej z rozmów w mediach społecznościowych, nazywając zaistniałą sytuację "niedorzeczną".
„Czy jak Polak przychodzi do Polaka i chce coś kupić, to musi mówić po angielsku? To jakiś absurd” – napisał jeden z użytkowników, cytowany przez Irishexaminer.ie.
Podobnie ktoś skomentował używanie języka irlandzkiego w sklepie.
„Jeśli ktoś, szczególnie osoba starszej daty, posługuje się irlandzkim na co dzień, to musi się dostosować do języka sprzedawcy, czy powinno być raczej na odwrót?” – dodał inny internauta.
Bardzo szybko opinie te trafiły do zarządu spółki. W wystosowanym w ubiegłą środę oświadczeniu założyciel i dyrektor generalny firmy "Fresh" poinformował o cofnięciu zakazu, sugerując, że wprowadzony on został jedynie w celu lepszej komunikacji pomiędzy pracownikami. Przeproszono także osoby, które poczuły się nim dotknięte.
„Sądziliśmy, że konieczność posługiwania się jednym językiem podczas przebywania w pracy usprawni komunikację. Zachęcamy wszystkich członków naszej załogi do rozmawiania w języku angielskim bądź irlandzkim, cofając jednocześnie nakaz rozmów w tych językach podczas przerw pracowniczych" - głosi komunikat.