Tylko 1 na 50 kandydatów do pracy w "Pret a Manger" jest Brytyjczykiem
Andrea Wareham poinformowała komisję gospodarczą Izby Lordów, że już teraz jej firma ma kłopot z obsadzeniem wakatów, a po Brexicie może być jeszcze gorzej.
Obecnie sieć zatrudnia pracowników ze 110 krajów, a 65% załogi rekrutuje się spośród obywateli 27 państw Unii Europejskiej.
Zdaniem szefowej działu kadr, jeśli Wielka Brytania nie zapewni prawa pobytu pracownikom z UE, nie będzie miał kto obsługiwać klientów.
“Nie mamy problemu z wyborem pracowników, ale z przyciągnięciem ich. Jeśli musiałabym zatrudniać tylko Brytyjczyków, to nie miałabym kim obsadzić stanowisk, ponieważ oni nie składają do nas podań” - poinformowała.
Problemem nie są zbyt niskie pensje. Załoga w Londynie otrzymuje minimum £16 tys. rocznie, co zdaniem Wareham wystarcza na życie. Pracownicy z kilkuletnim doświadczeniem mają możliwość zarabiania £40 - £45 tys. rocznie.
Wareham stwierdziła, iż rząd nie stara się szukać rozwiązań dla niżej wykwalifikowanych imigrantów, czy zachęcać Brytyjczyków do szukania pracy w takich firmach jak "Pret a Manger". Jej zdaniem, nastolatkom powinno się zaszczepiać świadomość, że praca w dużej sieci kawiarni jest sukcesem.
“W pełni akceptuję to, że po Brexicie zmniejszy się imigracja. Dlatego musimy zmieniać nastawienie Brytyjczyków. Należy to robić na poziomie szkół, poradni zawodowych i rodziców” - zaapelowała.
O przedstawienie swojego puntu widzenia został poproszony przez parlamentarną komisję także Tim Martin, założyciel sieci pubów JD Wetherspoon. Podkreślił on, że Wyspy nie mogą sobie pozwolić na ograniczenie imigracji.
“Aby zapewnić sobie sukces w nadchodzących dekadach, nasza populacja musi stale rosnąć, a to będzie wymagało rozsądnie kontrolowanej imigracji” - stwierdził.