Saturatory z "kranówką" powracają do łask
Wszystko w ramach kampanii, która ma przekonać Polaków, że "kranówkę" można pić bez obaw. "Mamy w Katowicach dobrej jakości wodę w sieci, dlatego nie widzę powodu, żeby z tego nie korzystać. Nie tylko oszczędzamy pieniądze, ograniczamy produkcję śmieci, ale też ułatwiamy sobie życie. Żeby napić się wody, wystarczy odkręcić kokotek i już. Staramy się do tego różnymi sposobami przekonać mieszkańców" - przekonuje Marcin Krupa, prezydent Katowic.
Jak przyznaje Adam Grabowski, który obsługuje w Katowicach pięć saturatorów wózkowych i dwie wersje bufetowe, szczególnie starsi patrzą na nie z sentymentem, wspominając dawne czasy. "W ułamku sekundy ludzie cofają się w czasie i czują się młodsi" - zauważa Grabowski w rozmowie z agencją Reuters.
Katowice i inne duże miasta przez ostatnie lata wykorzystywały fundusze unijne do modernizacji i rozwoju swoich systemów wodnych. "Mamy nadzieję, że mieszkańcy przekonają się, że woda z kranu jest smaczna i będą pić ją również w domu. Właśnie o to chodzi w naszej kampanii" - przyznaje Agnieszka Jaszkaniec, rzeczniczka katowickich wodociągów w Katowicach.
Inne polskie miasta, które rozpoczęły kampanie z wykorzystaniem wody z kranu serwowanej za pomocą saturatorów, to: Poznań, Częstochowa, Sosnowiec i Białystok.
Jak podaje Reuters, mieszkańcy mniejszych miejscowości mogą jednak mieć powody, aby obawiać się wody z kranu. W przeciwieństwie do większych miast, wiele systemów wodnych ma tam ponad 50 lat, co potencjalnie wpływa na jakość wody - wynika z raportu opublikowanego w czerwcu przez Najwyższą Izbę Kontroli (NIK).