Ostatnie oddziały wojskowe opuszczają Afganistan
„Nie ma możliwości, by brytyjskie oddziały mogły powrócić do Afganistanu. Nasze stanowisko w tej sprawie przedstawiliśmy bardzo jasno. Pod żadnym warunkiem nasze oddziały nie będą obecne w tym kraju” - mówił w niedzielę minister obrony Michael Fallon. W tym samym czasie brytyjscy artylerzyści z Camp Bastion, w prowincji Helmand po południu Afganistanu, przeprowadzali swój ostatni ostrzał pozycji talibów przed opuszczeniem bazy.
Wczoraj ostatni żołnierzy brytyjscy i amerykańscy zostali przetransportowani z sąsiadujących ze sobą baz Camp Leatherneck i Camp Bastion na lotnisko w Kandaharze, gdzie znajduje się regionalny węzeł komunikacyjny dla transportu lotniczego.
W mediach dominuje przekonanie, że 13-letnia obecność brytyjskich wojsk w Afganistanie nie przyniosła oczekiwanych efektów, a kraj ten po wycofaniu koalicyjnych sił może pogrążyć się w kryzysie wewnętrznym, podobnym do irackiego.
Minister Fallon przyznał w rozmowie z telewizją BBC, że podczas operacji w Afganistanie zostało popełnionych wiele błędów zarówno po stronie polityków, jak i dowódców wojskowych. „To oczywiste, że na początku operacji liczba naszych żołnierzy była zbyt mała, a ich wyposażenie niewystarczające. Bardzo wiele nauczyliśmy się podczas trwania tej operacji” - zauważył.
Brytyjskie media podkreślają, że za te błędy zarówno żołnierzom, jak i brytyjskim podatnikom przyszło zapłacić bardzo wysoką cenę. Bilans brytyjskiej obecności w Afganistanie to 453 poległych żołnierzy i ponad 37 mld funtów wydatków poniesionych na operację wojskową w tym kraju.
To jednak nie koniec kosztów związanych z operacją w Afganistanie. Do 2017 roku Wielka Brytania będzie rocznie przekazywać afgańskim władzom ponad 250 mln funtów, w tym 180 mln wsparcia na rozwój, a 70 mln na potrzeby tamtejszych sił zbrojnych.
Media zwracają również uwagę, że pomimo wysiłków sił koalicyjnych w Afganistanie ponownie rozkwita biznes narkotykowy, z którego zyski w dużej części trafiają ostatecznie w ręce talibów. Michael Fallon podkreślał jednak, że w ciągu ostatnich 13 lat udało się wiele osiągnąć. „W całym Afganistanie do szkół uczęszcza dziś 6 mln dzieci, z czego 3 mln to dziewczynki. W prowincji Helmand Afgańczycy mają dostęp do służby zdrowia i edukacji, co jeszcze 10 lat temu było niemożliwe” - zaznaczył minister.
Komentatorzy zastanawiają się jednak, czy wszystkie te niewątpliwe sukcesy nie zostaną szybko zmarnowane i czy nowe afgańskie siły zbrojne będą w stanie ochronić mieszkańców prowincji przed wciąż aktywnymi siłami talibskimi.
Brytyjscy dowódcy wojskowi są przekonani, że jest to możliwe. „Możemy być dumni z tego, co udało nam się osiągnąć w Afganistanie” - mówił BBC brygadier Robert Thomson, najstarszy stopniem brytyjski dowódca wojskowy obecny w Afganistanie. „Afganistan jest wciąż państwem w budowie, ale co do przyszłości jestem optymistą” - dodawał.
Zdaniem komentatorów o ostatecznej porażce misji w Afganistanie świadczy chociażby ostrożność brytyjskich władz w podejmowaniu decyzji dotyczących zaangażowania militarnego na Bliskim Wschodzie, w Iraku czy Syrii. Zdaniem Andrew Mackaya, byłego dowódcy brytyjskiego kontyngentu wojskowego w Afganistanie, misja ta już przełożyła się na zmianę w brytyjskiej polityce zagranicznej.
„Czy wpłynęła ona na naszą pewność siebie na tyle, że nie jesteśmy już skłonni zaangażować się militarnie w konflikt lądowy? Gdy patrzy się na reakcję władz na obecny kryzys w Iraku i Syrii, wygląda na to, że tak właśnie jest” - mówił Mackay na antenie BBC Radio 4.
Camp Bastion był największą brytyjską bazą w Helmandzie i punktem dowodzenia ponad 100 placówek w tej prowincji. W szczytowym okresie przebywało tu około 40 tys. osób.
Ewakuacja sprzętu trwa już od kilku miesięcy. Do Wielkiej Brytanii przewożony jest zarówno sprzęt wojskowy, jak i całe wyposażenie bazy. Wszystko to, czego nie opłaca się transportować z powrotem do kraju, jest sprzedawane na miejscu. Znajdujące się na terenie bazy lotnisko ma w przyszłości przyjmować loty cywilne.